
Pozdrawiam !

No cóż, jak sama nazwa wskazuje, tutaj "wstawię" zdjęcia moich prośków. Wstawię w pewnym sensie, bo pomoże mi w tym przyjaciółka
Ponieważ nie umiem dodawać zdjęć, poprosiłam NiCiĘ aby to za mnie zrobiła.
A więc może opowiem troszkę o Nadii ?
Pewnego dnia siedziałam na podwórku i się nudziłam. Podeszła do mnie koleżanka ze swoimi świnkami-właśnie Mikim i Lukasem. Świnki były prześliczne, takie malutkie i słodkie. Zaprosiłam koleżankę do siebie, żeby pobawić się troszkę z jej świnkami. Poszłyśmy. Po kilku dniach stwierdziłam, że jestem absolutnie zakochana w tym gryzoniach i że muszę takiego posiadać. Moi rodzice byli na NIE. Mama twierdziła, że świnka jest jak królik, robi dużo bobków, kwiczy, biega, śmierdzi i nic więcej. Tata trzymał stronę mamy. Musiałam jakoś udowodnić rodzicom, jakie to świnki są kochane i pewnego dnia moja koleżanka przyprowadziła do mnie swoje świnki, żebym pokazała je mamie. Mamę od razu urzekł Lukas. Wzięła go na ręce i delikatnie głaskała, a on tak cicho popiskiwał-dokładnie pamiętam tą chwilę ! Następne dni leciały mi, czytając na internecie wszystko o świnkach. Oglądałam zdjęcia i tak bardzo marzyłam o tym zwierzątku...w końcu mama przyszła do mojego pokoju i powiedziała, że mogę mieć świnkę. Jejku, jak ja się wtedy cieszyłam ! Całymi dniami siedziałam przed komputerem i szukałam z mamą ogłoszeń dotyczących świnek. Trafiłyśmy na ogłoszenie, że pewna studentka musi oddać świnkę, 3 letnią Nadię, bo wyjeżdża za granicę studiować i opiekować się chorą mamą więc nie może jej mieć. Mama od razu zadzwoniła do pani i umówiła się, że świnka przybędzie do nas przesyłką kurierską-była bardzo droga, ale opłacało się, Nadia miała komfortowe warunki, jechała z panem kurierem na przednim siedzeniu, było jej dobrze, miała wodę, sianko i pokarm. Po 2 dniach dotarła do Nas Nadia, aż ze Śląska. Już dzień wcześniej pobiegłam wszystko kupić. Kupiłam małą klatkę-80x40 (czy jakoś tak) z zielonym dnem, zieloną miseczkę, zielone poidełko kulkowe, sianko,trociny i jedzonko. Wszystko było przygotowane i Nadia mogła siedzieć w klatce. Na początku siedziała w kąciku i nic nie jadła, ale rozumiałam ją i dałam jej czas. Rankiem zauważyłam, że ubyło sporo wody i sianka, więc Nadia jednak jadła. Puszczałam ją po pokoju, z dnia na dzień Nadia czuła się coraz lepiej. Po tygodniu nauczyła się sama wyskakiwać z klatki, więc klatka była cały dzień otwarta, a Nadia mogła latać do woli po pokoju. Po jakimś miesiącu stwierdziłam, że klatka, którą ma moja świnka jest za mała. Na allegro znalazłam nową, firma Ferplast za jedyne 70 zł. Klatka dotarła. Od tej pory Nadia nie ma klatki otwartej cały dzień, ale powodzi jej się znakomicie, wcina masę sianka, pije wodę z miseczki, z poidełka nie umie, a szczególe uwielbia pietruszkę, ogórka, marchewkę i koper.
Ooj, ale się rozpisałam !
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość