SPŚM pisze:Gago, nie ucz mnie o nowotworach, guzach i fazach. Akurat ja jestem w tym uczony
.
Nie smiem rozpoczynac sporu ani dysputy ze specjalista (bo wnosze ze to specjalista, pelna geba, wypowiada sie tak autorytatywnie). Ja jedynie jako wlasciciel swinki zmagajacej sie z wyjatkowo rzadkim ( i w zastraszajacym tempie postepujacym) nowotworem kosci radzilam konsultacje z histopatologiem weterynarzem. A po doswiadczeniach z Leo wiem ze tacy w Polsce sa.
Co sie zas tyczy pouczania...to w teorii moglabym, chociazby z racji wieku, wiedzy i doswiadzcenia....Ale znowu..wydaje mi sie to bezprzedmiotowe. Poza drobiazgiem...jak na takiego specjaliste to dziwne ze negujesz fakt iz nowotwory maja stages czyli inaczej stopnie zaawansowania (albo fazy). Tutaj jest ich 4. O ile wiem w POlsce tez, bo tak podano nam wynik Leo. Malo tego. Diagnoze wraz ze stopniem zaawansowania podano nam zaraz po postawieniu diagnozy, i tuz przed podjeciem decyzji o amputacji lapki. Podajac Leo lek (wyciag z jadu tarantuli) wiedzielismy ze bez amputacji sie nie obejdzie ale liczylismy ze tempo rozprzestrzeniania sie choroby zmniejszymy. Sprowadzilismy lek z Czech. Niestety Leo, ktory slicznie i szybko wybudzil sie z glebokiej narkozy, ale to zapewne dzieki kardiologowi ktorego poprosilismy o asyste, po niespelna 5 tyg. jutro jedzie na RTG pozostalych 3 lapek. Wyglada na to ze kolejna lapka jest zaatakowana.
Nie pisz wiec,prosze, i nie wypowiadaj sie o tym ile wiem na dany temat. Nie pretenduje do miana domoroslego weterynarza,ale jesli mi ktos powie ze swinka z nowotworem nie bedzie cierpiala to uwazam to za osobista obelge. Nasz prosiak,o ktorego walczymy jak przyslowiowe lwice, w tej chwili jest na 3 razy dziennie podawanych zastrzykach przeciw bolowych (Tolfedyna juz dawno przestala dzialac!!!).
Z doswiadczenia tez wypowiadam sie piszac ze czas jest czesto najwazniejszy. My dzialalysmy natychmiast po pojawieniu sie pecherza a mimo to nie udalo nam sie uchronic prosiaka. Sciagalam leki z Kanady i tez na nic. W sprawie naszego swinusia jutro zapadnie "wyrok", jedzie na RTG i konsultacje (3 lekarki, w tym jedna specjalizujaca sie w onkologii). I chociazby dlatego naciskalam namawiajac na badanie histopatologiczne. Jesli tym badaniem mozna byloby uchronic swinke przed bolem i cierpnieniem.... Dlatego tez zdeklarowalam oplate badania. Naturalnie pod warunkiem ze dziewczynka i Jej Mama wyraza na to zgode. Ostatecznie to nie w naszej gestii lezy podjecie ostatecznej decyzji. A mialam wrazenie ze Angelika spokojnie przyjela diagnoze, nawet nie zastanawiajac sie nad konsekwencjami tej pasywnej postawy. Aczkolwiek, Ja potrafie wytlumaczyc....Jej wiek ja tlumaczy. A jako "mloda" stazem opiekunka swinki wymaga od nas wszystkich rady, wsparcia i pomocy. Za wszelka cene.
Angelika ma pelne prawo do wahania, leku ,,,, I zapewne dlatego napisala na Forum, szukajac pomocy, wsparcia. A w zamian znalazla na stronie wymiane sprzecznych, czesto mylnych, sugestii i rad.