Postautor: vagina_denata » 15 września 2013, 0:55
diamencik miałam taką sytuację z moim Piotrusiem. Był u mnie około półtora roku. Najpierw, jeszcze jako dzieciak żył z Luckiem całkiem dobrze, potem pojawiły się między nimi konflikty, które ciągle narastały. Piotrek przestał tolerować Lucka w klatce, zamieszkali osobno, potem przestał go tolerować na wybiegu, zaczęłam ich wypuszczać osobno, a na koniec pojawił się Harley i Piotruś zaczął reagować na przemian panicznym lękiem i agresją na inne świnki. Harleya bał się jak diabeł święconej wody - zupełnie bez przyczyny, bo Harry to najbardziej łagodna i uległa świnka świata. Zdecydowałam się go oddać koleżance i muszę przyznać, że w samotności jest dużo bardziej szczęśliwy. Jakkolwiek to dosyć dziwaczne, bo zdecydowana większość świnek lubi swoje stado i go potrzebuje.
Pomysł rozmnożenia aspołecznej świnki, po to, żeby ją rozruszać towarzysko jest... no bez urazy, ale tragiczny. Naprawdę. Nie wprowadzaj go w życie.
Jeżeli Reksia nie toleruje innych świnek, to może odtrącić samca (i dotkliwie go poranić) albo odrzucić młode. Może zacząć atakować młode, gdy te zaczną podrastać. Może w ogóle nie tolerować swojej potencjalnej córki, bo świnkom serio nie robi różnicy czy ktoś jest rodziną czy nie, one zupełnie nie czują tego typu więzi. Poza tym, nawet jak ci się uda, ale urodzą się same samce to co zrobisz? Będziesz ją mnożyć aż do skutku? Bez sensu kompletnie. Narazisz świnkę na powikłania okołociążowe i okołoporodowe i na 99% i tak nie osiągniesz celu.
W orszak niech wierzy, kto nie wie gdzie idzie.