Półtora miesiąca temu byłam z świnką u weterynarza, bo miała bardzo nabrzmiały brzuch i w klatce było bardzo mało "bobków". Na początku wet dał mu antybiotyk (nie pamiętam nazwy), a potem chodziliśmy przez tydzień na zastrzyki. Mówił, że to wzdęcia i powiedział, żebym przez półtora tygodnia nie dawała mu nic mokrego, a potem stopniowo wdrażała. Zrobiłam tak, ale po paru tygodniach brzuch Curly'ego zrobił się znów nabrzmiały. Nie daje się bo nim dotykać i szczypie po rękach, choć wcześniej wcale tego nie robił. Mokrego jedzenia nie dostaje, ale i tak głośno oddycha, a brzuszek jest w takim samym stanie jak wcześniej. Co mam zrobić?