Cześć wszystkim
Chciałabym poprosić o poradę. Kilka dni kupiliśmy w sklepie zoologicznym świnkę morską, przy zakupie obejrzałam ją (odbyt, oczka, uszka, łapki itp.), wszystko wydawało się w porządku. Parę dni po zakupie, gdy świnka już się oswoiła z klatką i zapachami, wyjęłam ją na chwilę i zobaczyłam, że nie ma sierści na pupie (w miejscu gdzie inne zwierzęta mają ogon ). Jest to łysy placek wielkości max pięciozłotówki, skóra ma białawy nalot, łuszczy się i jest parę malutkich strupków. Przy dotyku świnka nie reaguje, więc wnioskuję, że zmiana jest niebolesna. Futerko wokół zmiany jest lekko tłuste. Świnka bardzo ładnie je, jest ciekawska, żwawa, nie chudnie, nie drapie się uciążliwie i nie interesuje się zmianą na pupie. Podejrzewam, że to grzybica. Jak znowu wyjmę świnkę, to spróbuję zrobić zdjęcie. Do weterynarza specjalizującego się w gryzoniach mam niestety 60 km i problem z dojazdem. Czytałam na guinealynx, że takie zmiany można smarować maścią Clotrimazolum, która ma najszersze spektrum działania i jest nieszkodliwa. Nie chciałabym dotykać tej zmiany - czy jest w aptekach taki lek w sprayu bezpieczny dla świnek? Mam nadzieję, że można coś zdziałać na własną rękę, jeśli w ciągu kilku dni nie będzie żadnej poprawy, będę musiała jechać do weterynarza.