Radziłam się lekarza weterynarii z rodziny, co prawda jest od większych zwierząt i nigdy nie kastrował mniejszych niż króliki. Uważa, że takie zachowanie prosięcia może wynikać z tego, że przestały działać środki przeciwbólowe i ustąpiły skutki narkozy i świnek może być osowiały dlatego, że go boli i ciągną go szwy. Biedak skubnie tylko suchą karmę. Jego głównym pożywieniem teraz jest sianko. Leży na nim i skubie. pogryzł dziś pomidorka, skubnął cykorii przy śniadaniu. Ogórka, którego uwielbia nadgryzie i zostawia. Jedynie to zieleninkę skubie. Wczoraj zjadł garść natki i sześć liści mlecza, a na śniadanie liść sałaty rzymskiej. Na szczęście wróciło mu pragnienie i pije wodę. Ale nadal głównie leży. Nie biega i nie bryka jak dotychczas. Za to szaleńczo gryzie domek i obgryza gałązki jabłoni, które ma w klatce. Nie wiem czy narażać go na kolejny stres i pędzić do kliniki gdzie go kastrowali. I tak musimy się tam pojawić na wyjęcie szwów w środę. Poza tym w środę czeka nas również podróż pociągiem, więc za dużo stresu dla małego wieprzka. Zauważyłam jeszcze jedną dziwną zmianę. Nastąpił pewien regres w jego zachowaniu. Jest ze mną od 4 listopada i nigdy się do końca nie oswoił, nie dał się pogłaskać czy bez protestów wziąć na ręce. Ale jak siedziałam to podchodził i skubał rękę. Ale od soboty panicznie się mnie boi. Zachowuje się tak, jak pierwszego dnia kiedy go przywiozłam do domu. Ucieka bądź zamiera na mój widok, nie podchodzi do ręki. Jakby widział mnie pierwszy raz. Nie wiem, co o tym myśleć i czy poważnie się niepokoić. Dorzucam zdjęcie Diegowego podwozia w 4 dobę po kastracji. Na moje oko wygląda ok