Cavia.pl – świnki morskie

Moreni pisze:Tylko że na przykład w przypadku grzybicy wywołanej drożdżakami ma ona najczęściej przyczyny oportunistyczne - właśnie naturalna flora skóry staje się nagle agresywna.

A skąd się biorą te drożdżaki?

Akurat mój pierwszy świnek zachorował na jakąś chorobę skóry. Niestety, nie jestem w stanie powiedzieć co to za choroba, bo wet sam nie wiedział (głupia nie wiedziałam, że muszę znaleźć specjalistę od świnek ). No i to było jakieś 12 lat temu.

Pewnie stąd, skąd bakterie w przewodzie pokarmowym. Jak pisałam wcześniej, to naturalna flora skóry dla zdrowych osobników zupełnie nieszkodliwa - po prostu bytuje na skórze, tak jak drobnoustroje w przewodzie pokarmowym. Dopiero kiedy naturalne mechanizmy obronne zaczynają zawodzić, staje się problematyczna.

befana30 pisze:no wlasnie, nad tym samym myslalam- zauwazyliscie, ze te parenascie lat wstecz nie bylo tylu chorob skornych u zwierzat..? tzn przeciez czlowiek trzymal swinki, chomiki, kroliki, psy czy koty i nigdy nie zdarzyla sie zadna choroba skorna czy jakiekolwiek stany zapalne/ przemiany naskorka, w obecnych czasach nastapil jakby "boom" siejacy na lewo i prawo zarazkami, a moze zwyczajna fobia i przewrazliwienie, pewna nadopiekunczosc wzgledem przykladowych swinek..?

Myślę, że trochę przewrażliwienie (teraz jak tylko zwierzak kichnie, to właściciel któremu zależy, od razu leci do weta, choćby na kontrolę), a trochę jednak zmiana mentalności. Kiedyś, jak ze zwierzaka sierść się nie sypała i nie miał strupów, to nikomu do głowy nie przyszło z nim lecieć do weta (o dopytywaniu w internecie nie mówiąc, bo go nie było) - a grzybica nie zawsze daje jakieś spektakularne objawy. O ile oczywiście był jakiś wet, który się ciężko nie zdziwił, że ktoś mu gryzonia przynosi.

E: Tak sobie jeszcze pomyślałam, że to może też mieć związek z ciepłymi zimami. Mrozy bardzo ładnie zabijają przetrwalniki wszystkich pasożytów, przy ciepłych zimach jest ich więcej

@TaMi - nowa nocia co środę.

jeśli używasz trocin z drzem twój prosiaczek może dostać świerzba a potem można się od niego zarazić więc jeśli ih używasz zmieniaj je chociaż raz na 2-3 dni

jeśli używasz trocin z drzem twój prosiaczek może dostać świerzba a potem można się od niego zarazić więc jeśli ih używasz zmieniaj je chociaż raz na 2-3 dni

Moreni pisze:

befana30 pisze:no wlasnie, nad tym samym myslalam- zauwazyliscie, ze te parenascie lat wstecz nie bylo tylu chorob skornych u zwierzat..? tzn przeciez czlowiek trzymal swinki, chomiki, kroliki, psy czy koty i nigdy nie zdarzyla sie zadna choroba skorna czy jakiekolwiek stany zapalne/ przemiany naskorka, w obecnych czasach nastapil jakby "boom" siejacy na lewo i prawo zarazkami, a moze zwyczajna fobia i przewrazliwienie, pewna nadopiekunczosc wzgledem przykladowych swinek..?

Myślę, że trochę przewrażliwienie (teraz jak tylko zwierzak kichnie, to właściciel któremu zależy, od razu leci do weta, choćby na kontrolę), a trochę jednak zmiana mentalności. Kiedyś, jak ze zwierzaka sierść się nie sypała i nie miał strupów, to nikomu do głowy nie przyszło z nim lecieć do weta (o dopytywaniu w internecie nie mówiąc, bo go nie było) - a grzybica nie zawsze daje jakieś spektakularne objawy. O ile oczywiście był jakiś wet, który się ciężko nie zdziwił, że ktoś mu gryzonia przynosi.

E: Tak sobie jeszcze pomyślałam, że to może też mieć związek z ciepłymi zimami. Mrozy bardzo ładnie zabijają przetrwalniki wszystkich pasożytów, przy ciepłych zimach jest ich więcej

@TaMi - nowa nocia co środę.

tak, tez tak sadze- wiele roznych czynnikow wzietych "do jednego worka", dodalabym jeszcze pozywienie nafaszerowane konserwantami, wszechobecne zwiazki chemiczne, zanieczyszczenie- rzeczy wplywajace na oslabienie organizmu, zaklocajace prace ukl.odpornosciowego czyli co za tym idzie wieksze ryzyko zachorowania; poza tym swiat bakterii podlega stalej zmiane, nastepuja modyfikacje wirusow przystosowujacych sie do coraz to nowszych warunkow, a zmiany klimatyczne, ocieplenie wplywa na ich rozwoj, nawet lato jest bardziej upalne i wilgotne, anizeli 20-30lat temu, mozna by bylo faktycznie dyskutowac troche na ten temat rozszerzajac watek, bo pewnie polowe rzeczy nie wymienilysmy

Ja Wam wszystkim dziękuję i takich właśnie konkretów oczekiwałem. Wniosek jest jednak niepokojący: może się choróbsko z powietrza zapętać???!!!! My unikamy wszelkich kontaktów z innymi zwierzątkami, myjemy ręce itd. Jak patrzę na te buszujące caviaki, to grozą mnie napawa myśl o chorobach wszelakich. Lulek i Angie dziękują Wam za wszelkie wiadomości i przestrogi.