Wiec....po 3 dniach razem widze, ze nie bedzie latwo oswoic go tak, jak mi sie udalo z dziewczynkami. O ile w ogole sie to uda. Na dzien dzisiejszy swinek jest bardzo plochliwy, kazdy szybszy ruch, odlgos powoduje atak paniki i bieganie wkolo klatki. Rowniez moja reka chcaca go poglaskac. Z drugiej strony jak go podnosze to straci wladze w calym ciele, klade go sobie na piersi i tak nosze a on lezy tak jak go polozylam. Tak jakby sie bal, nie wiem, nie potrafie tego ocenic. Odglosow nie wydaje zupelnie zadnych. Cichusienko pisnal wczoraj, ale to ledwie slyszalne bylo.
Nie pije w gole wody, ale warzywa dostaje soczyste, wiec moze nie potrzebuje. Kolby na zabki nawet nie tknal, a kupuje zawsze takie naturalne z ziol i sianka.
Nienawidzi czesania, a musze to robic conajmniej co 3 dzien bo sie sfilcuje znowu. Wlosy na dupce ma przebarwione, bo pewnie nigdy nie byl kapany. Przy czesaniu kupra tak kopie tylnymi lapkami ze masakra:) Suszarka wczoraj malo go o zawal nie przyprawila, a suszylam tylko siebie, wiec juz sie boje jak jego wykapie i bede musiala mu te pukle wysuszyc:/
Z lepszych wiesci: wczoraj wieczorem sie rozplaszczyl na kocyku, glowke polozyl na boczek i jak go smyralam miedzy oczkami i uszkami to zamykal oczka
Wiec musialo mu byc dobrze.
Nie poddaje sie, walcze o jego resocjalizaje i powrot do szczesliwego, swinkowego zycia. Mama nadzieje uslyszec kiedys ten radosny pisk. Na razie cmokam caly czas, zeby sie nauczyl, ze to oznacza albo szamke albo cos innego milego, jakies mizianie:)
Ponizej fotki