
W naszym domu mieszkają dwie świnki. Starsza ma 4,5 miesiąca-do nas przybyła, kiedy miała 9 tygodni. Młodsza ma 2,5 miesiąca-do nas przybyła, jako 3 tygodniowy maluszek.
Starsza troszkę się zmieniła, wirki zgubiły się pod ciągle rosnącym futerkiem. Pozostał jeden widoczny na środku głowy, który wygląda jak korona a za nią śmieszny tzw. irokez.
Młodsza ma krótsza sierść z wirkami a na główce także charakterystyczną koronne.
Oba prosiaczki uwielbiają tulić się na kolanach, rozkosznie chrumkają, pomrukują: Wacków: i rozpłaszczają się jak naleśniki wyciągając słodkie, śmieszne łapki.
Ciekawie tez wyglądają zabawy na wybiegu, najlepsze są podskoki i obroty.

Kiedy zdecydowalam się na pierwsza świnkę, nie myślałam o drugiej, nie wiedziałam ze nie powinno mieć się tylko jednej. Prosiaczek, choć dobrze czul się na rękach to był smutny, kiedy siedział w klatce a z wybiegu nie chciał korzystać. Baliśmy się, że ze smutku może.....*

Teraz nie wyobrażam sobie jak mozna mieć tylko jedna świnkę. Jak już się ma jedna to z druga nie ma więcej obowiązków, bo i tak trzeba sprzątać i dawać jeść oraz pic? Koszt są nie wiele wieksze.
Zreszta teraz sama uważam, ze, jeśli ktoś nie ma warunków na dwie świnki to niech jednej nie bierze choc wczesniej myslalam ze dwie swinki to jest duzo

One uwielbiają rozmawiać z sobą, bawić się, wtulać w siebie. Potrafią się nawoływać, kiedy są w dwóch końcach pokoju:)
Ogólnie można powiedzieć, że są oswojone, choć mam nadzieje ze Beda jeszcze bardziej np. mniejsza nie lubi momentu wyciągania z klatki i jest jeszcze dość płochliwa, kiedy nie jest na kolanach.