Lucek, Harley i bliźniaki
: 1 stycznia 2011, 19:19
Witam wszystkich, cieszę się, ze natrafiłam na to forum, bo bardzo mi się podoba :hyhy:
Świnkami morskimi zajmuję się odkąd skończyłam 8 lat.
Mój pierwszy prosiaczek miał na imię Rózia. Kiedy do mnie trafiła była w ciąży, o czym nie wiedziałam, więc od razu musiałam skoczyć na głęboką wodę, bo po kilku tygodniach miałam nie jedną świnkę a trzy. Maluchy były cudowne, ale ponieważ urodziły się dwa samczyki nie mogłam ich zatrzymać i po odchowaniu trafiły do domów znajomych. Rózia przeżyła u mnie cztery lata. Zmarła po prostu ze starości, kiedy ją przygarnęłam miała już ze 2-3 lata i była stateczną, dojrzałą damą
.
Po śmierci Rózi rodzice natychmiast kupili mi drugą świnkę (w sumie trochę wbrew mojej woli, byłam tak zrozpaczona, że nie chciałam już żadnych zwierząt). Świniaczka nazwałam Frycek. Po pewnym czasie okazało się, że jest dziewczynką, ale imię pozostało
. Frycek była cudowną angorą, była zawsze żwawa i ruchliwa, po prostu żywe srebro
Odeszła po 5 latach, moim zdaniem przedwcześnie. Wiem, że mniej więcej tyle żyją świnki, ale Frycek nie wykazywała żadnych objawów starzenia, cały czas biegała, skakała, rozrabiała... Myślę, że mogła chorować na serduszko, czego nikt w porę nie zdiagnozował.
Rok przeżyłam bez świnki, twierdziłam, że dłużej nie mogę i od 22 grudnia mam pod opieką Lucyferka
Lucek jest rozetką. To bardzo cicha i spokojna świnka, w porównaniu do Fryculi z piekła rodem, jest jak głaz
Imię nadał mu moja mama, pochodzi od tego, że pomijając jedną rudą rozetkę Lucek jest cały czarny i wygląda diabelsko
Zdjęcie Lucka mam w avatarze.
Świnkami morskimi zajmuję się odkąd skończyłam 8 lat.
Mój pierwszy prosiaczek miał na imię Rózia. Kiedy do mnie trafiła była w ciąży, o czym nie wiedziałam, więc od razu musiałam skoczyć na głęboką wodę, bo po kilku tygodniach miałam nie jedną świnkę a trzy. Maluchy były cudowne, ale ponieważ urodziły się dwa samczyki nie mogłam ich zatrzymać i po odchowaniu trafiły do domów znajomych. Rózia przeżyła u mnie cztery lata. Zmarła po prostu ze starości, kiedy ją przygarnęłam miała już ze 2-3 lata i była stateczną, dojrzałą damą

Po śmierci Rózi rodzice natychmiast kupili mi drugą świnkę (w sumie trochę wbrew mojej woli, byłam tak zrozpaczona, że nie chciałam już żadnych zwierząt). Świniaczka nazwałam Frycek. Po pewnym czasie okazało się, że jest dziewczynką, ale imię pozostało


Odeszła po 5 latach, moim zdaniem przedwcześnie. Wiem, że mniej więcej tyle żyją świnki, ale Frycek nie wykazywała żadnych objawów starzenia, cały czas biegała, skakała, rozrabiała... Myślę, że mogła chorować na serduszko, czego nikt w porę nie zdiagnozował.
Rok przeżyłam bez świnki, twierdziłam, że dłużej nie mogę i od 22 grudnia mam pod opieką Lucyferka

Lucek jest rozetką. To bardzo cicha i spokojna świnka, w porównaniu do Fryculi z piekła rodem, jest jak głaz


Zdjęcie Lucka mam w avatarze.
