
Wariat mały właśnie szykuje się do skoku
I nowo przybyły Lolek peruwianka



Historia nie jest skomplikowana. Ja i narzeczony zawsze uwielbialiśmy zwierzęta. Lubimy wstąpić do zoologicznego od czasu do czasu i popodziwiać czy to gryzonie, gady czy choćby rybki (które również hodujemy).
Pewnego razu będąc w sklepie po prostu spontanicznie zakupiliśmy małą świnkę Lucky (niestety już nie żyje). Później pojawił się Tosiek (bez Lucky'ego było smutno), zaczęliśmy odwiedzać fora internetowe o świnkach, przez które dowiedzieliśmy się, że te małe stworzonka lubią mieć towarzystwo. Takim sposobem dołączył Lolek. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez świnek, bez słodziaków (jak to narzeczony je nazywa).