Świnki morskie forum / Cavia.pl

Forum o świnkach morskich

Zapomniane powitanie

Przywitaj się z innymi użytkownikami. Napisz coś o sobie i swoich zwierzakach.
Mysia Pysia249
Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 8 stycznia 2015, 22:55
Lokalizacja: Maków Podhalański
Świnki morskie: Toto i Dudusia
Kontaktowanie:

Zapomniane powitanie

Postautor: Mysia Pysia249 » 13 stycznia 2015, 22:48

Hej, oczywiście zapomniałam o najważniejszym, żeby się z wami przywitać. Jestem Julka, mam dwie świnki,(czekam na małe). Jedna nazywa się Toto, jest ze mną od około 4 lata. Druga Dudusia, mam ją od 5 miesięcy (z pseudo chodowli, miała być chłopakiem). Nigdy nie myślałam żeby mieć prosiaka, gdy moja przyjaciółka postanowiła kupić sobie burdurnika, ja również go chciałam ubłagałam rodziców i się zgodzili. Poszłam do zoologa i wtedy go zobaczyłam, małą słodką świnkę, była wystraszona, może miała miesiąc. Gdy ją zobaczyłam wiedziałam że jest moim idealnym pupilem,przyjacielem. Rok później postanowiłam kupić mu kolegę, okazała się dziewczynką nazwała ją Mimi(Miśka) niestety zdechła wet powiedział ze jakaś wada wrodzona. Załamałam się, został mi tylko Toto z którym byłam bardzo związana, zawsze ocierał mi łzy. Dopiero 5 miesięcy temu kupiłam Dudusie, miała być długowłosa jest rozetką, miała być chłopakiem jest dziewczyną, tacy ci pseudo chodowcy. Teraz przez pomyłkę faceta, czekam na małe. :D A i serdecznie was witam razem z moimi kochanymi zwierzakami
Załączniki
150118_183208_COLLAGE-1~2.jpg
To 5 miesięczna swinkowa mamusia Dudusia
150118_162120_COLLAGE-1~2.jpg
To jest moje oczko w głowie Toto

Obrazek[/urlObrazek[/url]

Awatar użytkownika

tamara.lisek
Użytkownik
Posty: 6
Rejestracja: 3 sierpnia 2015, 21:32
Świnki morskie: Nucia 3 lata
Myszka kilka miesięcy
Kontaktowanie:

Re: Zapomniane powitanie

Postautor: tamara.lisek » 4 sierpnia 2015, 13:34

Cześć!
Bardzo się cieszę że będziesz miała małe prosiaczki. Ja też kiedyś miałam parkę. Niestety ta historia nie ma happy end 'u. Opowiem ci ją żeby cię w pewien sposób "poinformować" jak to się zakończyło w moim przypadku.
Moją pierwszą świnką był Chrupek - słodki gładkowłosy, lekko nieśmiały prosiak.
Po dwóch latach postanowiliśmy zakupić mu towarzysza - piękną Migotkę ( całą białą z czarną główką i brązową plamką przy oku samiczką). W porównaniu do Chrupka była bardzo pewna siebie, odważna. No i stało się - niedługo potem doczekaliśmy się małych prosiaczków - AŻ CZTERECH (ślicznych i żywiołowych i zdrowych zwierzaków). Rozdaliśmy je znajomym i żyliśmy jak wcześniej - z Chrupkiem i Migotką. Jednak po pewnym czasie sytuacja się powtórzyła - znów mieliśmy AŻ CZTERY małe prosiaczki. Stwierdziliśmy że dla dobra zdrowia Migotki powinniśmy rozdzielić ją z Chrupkiem . Najpierw mieszkali w osobnych klatkach - jednak tam cały czas piszczeli z tęsknoty za sobą, stracili chęć do życia. Dla nich zaryzykowaliśmy - świnki znowu były razem. I jak się można było domyśleć znowu spodziewaliśmy się młodych. Migotka jak zwykle urodziła kiedy nas nie było w domu. Kiedy wróciliśmy (chyba z zakupów) zastaliśmy Migotkę wyczerpaną leżącą obok swoich CZTERECH martwych dzieci - to był najgorszy widok w moim życiu. Możliwe że młode urodziły się martwe lub Migotka nie miała siły zdjąć z nich specjalnej błony która uniemożliwia oddychanie. Nie wiem. Jednak i ona następnego dnia zdechła. Pochowaliśmy ją w naszym ogrodzie razem z jej martwymi dziećmi. Jak przypuszczaliśmy Chrupek też bardzo to przeżył - nasz już dosyć wiekowy prosiak odszedł po kilku tygodniach. Jego ostatnie dni były pełne cierpienia - tak jak my nie mógł się pogodzić ze stratą Migotki. Później miałam króliczka ale okazało się że miał jakąś chorobę genetyczną i go uśpili:( Teraz mam moje dwie królewny: Nucie i młodszą Myszkę - dwie kochane rozetki. Kocham je całym sercem ale po sytuacji z Migotką na razie nie mam zamiaru rozmnażać świnek. To był dla mnie mocny cios:( Mam nadzieję, że u ciebie będzie wszystko w porządku. Nie myślcie też że byłam okrutna cały czas je "łącząc" bo chciałam mieć małe świnki. Ja tylko chciałam żeby one były szczęśliwe. U ciebie tez może być inaczej bo Migotka rodziła 3 razy po 4 prosiaczki. Życzę powodzenie, ucałuj ode mnie swoje świnki. Życzę im zdrówka i mam nadzieję że nie spotka ich to co moje :(
Pozdrawiam;)
Tamara
(z góry przepraszam za tę długą historię pełną smutku i grozy, nie chciałam Cię przestraszyć tylko opowiedzieć Ci moją historię)


Awatar użytkownika
leonka
Użytkownik
Posty: 76
Rejestracja: 29 października 2013, 9:46
Świnki morskie: Kalinka, za TM: Elvis, Tosia, Tina, Tofik, Tola, Mrówka, Masza, Malwinka, Balbinka

Re: Zapomniane powitanie

Postautor: leonka » 17 sierpnia 2015, 10:47

tamara.lisek pisze:Cześć!
Bardzo się cieszę że będziesz miała małe prosiaczki. Ja też kiedyś miałam parkę. Niestety ta historia nie ma happy end 'u. Opowiem ci ją żeby cię w pewien sposób "poinformować" jak to się zakończyło w moim przypadku.
Moją pierwszą świnką był Chrupek - słodki gładkowłosy, lekko nieśmiały prosiak.
Po dwóch latach postanowiliśmy zakupić mu towarzysza - piękną Migotkę ( całą białą z czarną główką i brązową plamką przy oku samiczką). W porównaniu do Chrupka była bardzo pewna siebie, odważna. No i stało się - niedługo potem doczekaliśmy się małych prosiaczków - AŻ CZTERECH (ślicznych i żywiołowych i zdrowych zwierzaków). Rozdaliśmy je znajomym i żyliśmy jak wcześniej - z Chrupkiem i Migotką. Jednak po pewnym czasie sytuacja się powtórzyła - znów mieliśmy AŻ CZTERY małe prosiaczki. Stwierdziliśmy że dla dobra zdrowia Migotki powinniśmy rozdzielić ją z Chrupkiem . Najpierw mieszkali w osobnych klatkach - jednak tam cały czas piszczeli z tęsknoty za sobą, stracili chęć do życia. Dla nich zaryzykowaliśmy - świnki znowu były razem. I jak się można było domyśleć znowu spodziewaliśmy się młodych. Migotka jak zwykle urodziła kiedy nas nie było w domu. Kiedy wróciliśmy (chyba z zakupów) zastaliśmy Migotkę wyczerpaną leżącą obok swoich CZTERECH martwych dzieci - to był najgorszy widok w moim życiu. Możliwe że młode urodziły się martwe lub Migotka nie miała siły zdjąć z nich specjalnej błony która uniemożliwia oddychanie. Nie wiem. Jednak i ona następnego dnia zdechła. Pochowaliśmy ją w naszym ogrodzie razem z jej martwymi dziećmi. Jak przypuszczaliśmy Chrupek też bardzo to przeżył - nasz już dosyć wiekowy prosiak odszedł po kilku tygodniach. Jego ostatnie dni były pełne cierpienia - tak jak my nie mógł się pogodzić ze stratą Migotki. Później miałam króliczka ale okazało się że miał jakąś chorobę genetyczną i go uśpili:( Teraz mam moje dwie królewny: Nucie i młodszą Myszkę - dwie kochane rozetki. Kocham je całym sercem ale po sytuacji z Migotką na razie nie mam zamiaru rozmnażać świnek. To był dla mnie mocny cios:( Mam nadzieję, że u ciebie będzie wszystko w porządku. Nie myślcie też że byłam okrutna cały czas je "łącząc" bo chciałam mieć małe świnki. Ja tylko chciałam żeby one były szczęśliwe. U ciebie tez może być inaczej bo Migotka rodziła 3 razy po 4 prosiaczki. Życzę powodzenie, ucałuj ode mnie swoje świnki. Życzę im zdrówka i mam nadzieję że nie spotka ich to co moje :(
Pozdrawiam;)
Tamara
(z góry przepraszam za tę długą historię pełną smutku i grozy, nie chciałam Cię przestraszyć tylko opowiedzieć Ci moją historię)

Nie mogę sobie darować, choć wpis sprzed paru tygodni: a słyszałaś o czymś takim jak kastracja? Bądź sterylizacja? Ta pseudołzawa opowiastka świadczy o cierpieniu twoich świnek i twojej bezmyślności. Sama wykastrowałam mojego samca niedługo po zakupie, bo wiedziałam, czym się skończy dołączenie do dwóch dziewuch chłopaka. Nie kupiłam go pt. "dokupię sobie samczyka, będą małe świneczki!". Został sam, nie znalazł się chętny na jego zakup, dlatego podjęłam męską decyzję o kupnie i zabiegu. Nie żałuję tej decyzji.



Wróć do „Powitania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 69 gości

  • Dołącz do nas