Witaj
Prosiaczki przepiękne! Patrząc na zdjęcie bez czytania treści pomyślałam, że to mamusia z młodym, bo podobieństwo(przynajmniej kolorystyczne) jest uderzające. Straszna szkoda, że nie mogły zostać razem.
Co do dyskusji, która nam się wywiązała, można też adoptować z OLX. Ludzie czasem oddają z powodów losowych, braku czasu, czy alergii. Polecam
Trzeba tylko utrafić w odpowiedni moment, być szybkim. I oczywiście trafić w odpowiednią płeć. Wystawiane świnki są najczęściej dojrzałe, więc czy to samiec, czy samiczka widać gołym okiem, zatem i ryzyko błędu jest znikome. Nie ma procedur, odbierasz i masz. Nie potępiam oczywiście wymogów np. SPŚM, bo bardzo zależy im na przyszłości świnek od nich, a tak na dobrą sprawę oddając komuś z ogłoszenia nie ma się pewności, gdzie ten zwierzak trafi i jakie ktoś ma wobec niego zamiary. Rozumiem też, że sporo osób to zniechęca, bo trzeba odpowiadać na pytania, spełnić wymogi ''mieszkaniowe''... Ja sama mam jedną z dziewczyn właśnie z ogłoszenia, pani oddała, bo córka się nie zajmowała. Była i nadal jest kochana przez wszystkich tam, wymieniamy się z jej poprzednią właścicielką mailami, podsyłam też zdjęcia. Zaraz po przywiezieniu do nas zabrałam ją na kontrolę, jest podręcznikowo zdrowa, przyjacielska. Świetnie zgrała się z moją staruszką.
Sama też mam taki ''grzeszek'' z zoologicznego na sumieniu. Mam na myśli mojego Bonifacego. Koleżanka mnie napuściła. Przyjechali do mnie z jej chłopakiem na herbatkę i wyznała z wypiekami na twarzy, że w zoologicznym u nich jest taka ''super mała czarna świnka z białym, co ma brwi i jej się sierść na boki rozchodzi''. Sklep jest niedaleko weterynarza, przy okazji wizyty postanowiliśmy skoczyć. Musiałam zobaczyć na własne oczy to cudo, o którym tyle słyszałam. No i faktycznie-przepadłam. Te krzaczaste brwi, ta piękna lśniąca delikatna jak jedwab sierść... Powaliła mnie na kolana (nie)kompetencja pani sprzedawczyni, która nie wiedziała, jakiej jest płci. W klatce siedziały 2 i coś tam mamrotała, że słyszała, że to parka. Ale oczywiście na ręce nie weźmie i nie sprawdzi, ''bo nie ma zaufania''. Musieliśmy zatem zrobić to na własną rękę. Po tym drugim było widać na 100%, że jest samcem. U tego nic po naciśnięciu nie wyskakiwało. Wzięliśmy to za dobry znak. Do tego musiał się bardzo przestraszyć tego badania, które przeprowadzał mój chłopak (a ja się przyglądałam), bo mały bardzo szybko się wspiął i schował się praktycznie cały w jego brodzie. Nie było już odwrotu, nie mogliśmy mu odmówić. Jechał tak z nami całą drogę do domu. Miał być koleżanką dla naszej najstarszej samicy, a ostatecznie okazał się chłopcem. Trzeba było tylko odczekać z tydzień i włożyć w to więcej siły (babka z zoologicznego stała nad nami i drżała o to, czy nie zrobimy zwierzakom krzywdy, choć tłumaczyliśmy jej, że weterynarz bada tak samo). Na szczęście miałam i to, i to, więc automatycznie rozwiązał się problem kolegi dla małego drugiego samczyka, którym zostałam obdarowana trochę wcześniej. I tak z 1 świnki i wątpliwości, czy przygarniać kolejną w krótkim czasie zrobiły się 3
Na szczęście Bonifacego ominęły różne nieprzyjemności, o których wspominałyście, czyli grzybice i inne takie i, odpukać, jest zdrowy. Największym jego problemem jest iście szatański charakter
Jest on o tyle wyjątkowy, że w zoologicznych zazwyczaj są ''rozetki'' albo gładkowłose, a on jest w type coroneta, do tego tak pięknie ubarwionego.
Ktoś wspominał coś o łysieniu i ''łupieżu''? Jeśli trzymasz świnkę na trocinach, to może być uczulenie, nawet nie bezpośrednio na nie, tylko na środki ochrony roślin, które stosuje się do drzew. Moją staruszkę dopadło to pierwszy raz w życiu. Rozwinęło się to dosłownie w przeciągu kilku krótkich dni. Wyłysiał jej ''dekolt'' i poszło to do góry, łącząc się z naturalnie łysym plackiem za uszkiem. A niespełna tydzień temu byłam z nią na ostatnim zastrzyku, bo podłapała jakieś przeziębienie, jeździłam z nią 4 dni pod rząd i nie było żadnych objawów. Podobno grzybica nie rozwija się tak nagle ale jest łatwiejsza w leczeniu. Moja starucha dostała 2 zastrzyki ze sterydami na zahamowanie drapania i na wynos szampon przeciwzapalny do przemywania 2 x dziennie. Nie ma cudów, nie przejdzie to w 2 dni ale widzę już delikatną poprawę. Co najważniejsze-nie drapie się, skóra nie jest już tak podrażniona i mniej osypuje się ten naskórek (czasem strupek leciał z calutką kępką włosów). Zaraz lecę na kontrolę, zobaczymy, co powie pan doktor.
A tak z ciekawości: skąd hodowca się dowiedział, co przeskrobałaś?