Moja ukochana Yoko... Odeszła. W sobotę, 9 kwietnia około godziny 23. Miała 4 lata i 4 miesiące.
Yoko, byłaś cudowną świnką. Twoimi ulubionymi zajęciami było przytulanie się, leżenie i jedzenie. Lubiłaś być głaskana. Ogólnie byłaś wielkim miziakiem. Bardzo mi Ciebie brakuje. Przepłakałam całą noc i jeszcze pół następnego dnia. Dlaczego odeszłaś? Czy to przez kuleczkę z Twojej karmy, która przy podnoszeniu Cię wypadła ci z pyszczka? Możliwe, bo skórę też miałaś siną... A może to przez dwie operacje przez, które przeszłaś? Ostatnia była w sierpniu... Chociaż z pewnością one osłabiły Twój organizm. Nie wydałaś żadnego dźwięku, kiedy to się stało. Nawet nie mogłam być przy Tobie, kiedy umierałaś... Nie zdążyłam się pożegnać ten ostatni raz. A myśl, że już nigdy Cię nie zobaczę, nie przytulę, nie pogłaszczę jest bardzo bolesna...
Mam nadzieję, że tam, gdzie teraz jesteś znajduje się wszystko, co tylko sobie wymarzysz. Że jest tam mnóstwo zieleniny, warzyw i trochę owoców i, że możesz jeść tyle ile chcesz. Że jest tam cieplutko i wylegujesz się w norkach, kiedy masz na to ochotę. Że nie musisz biegać, skoro nie chcesz.
Martwię się tylko o to, że nie ma tam Twojej klatki. Klatki, do której zawsze wracałaś. Nie lubiłaś, kiedy wypuszczałam Cię na wybieg. Zawsze wtedy odnajdowałaś drogę do tej klatki, a kiedy okazywało się, że jest zamknięta, to gryzłaś pręty z taką zawziętością, jakby od tego zależało wszystko. A kiedy została przestawiona w inne miejsce, to zdezorientowani szukaliście jej tam, gdzie była wcześniej.
Zapamiętam Cię jako zadziorną świnkę. Kiedy coś Ci się nie podobało, nie wahałaś się użyć zębów w ramach ostrzeżenia. Na Cookiem również stosowałaś tą metodę, a on mimo to wciąż chodził za Tobą jak głupi. Teraz widzę, że jest samotny, kiedy Cię nie ma. Ale mimo to, byłaś wspaniała.
Bardzo cię kocham i tęsknię za Tobą. Na zawsze pozostaniesz w mojej pamięci i w moim sercu. Żegnaj.