Cześć dziewczyny, po 2 latach poraz kolejny się z wami witam. Dosyć dużo się działo, Andrzej zachorował, niestety jakiś rąk i padło mu na nerki. Walczyłam o niego dość długo, bo ponad 4 miesiące, ale pewnej nocy po prostu zasnął. Przeżyłam bardzo.
Ale wraz z narzeczonym wczoraj sprawiliśmy sobie dwie cudowne samiczki, uratowane z pseudo hodowli, gdzie przez 4 miesiące nie widziały sianka na oczka
Ogórka wcinają aż im się uszy trzęsą, powolutku już zaczynają jeść z ręki. W tygodniu zabiorę je do weta na mały kontrol, żeby mieć pewność, że wszystko w porządku i w razie czego szybko zareagować. Mają przestronną klatkę, dużo siana, dużo dobrego jedzonka i oczywiście czekam z niecierpliwością, kiedy już się z nami oswoją, wtedy już będą miały miłości aż nadto
Pozdrawiam Was serdecznie, razem z Wandą i Pysią <3