Witam wszystkich.
Jestem nową osobą na forum, aczkolwiek zarejestrowałam się jakiś czas temu.
Co mnie zmotywowało, by w końcu aktywnie uczestniczyć na forum? Wpis OlaAdamkiewicz.
Może to głupi argument, jednak samo przybycie świniaczka naprawdę wygląda trochę jak "kopiuj-wklej"
Wraz z narzeczonym od niedawna jesteśmy na swoim. Myśleliśmy o jakiś zwierzaczku, w sumie najbardziej o psie. Jednak nasza praca nie pozwala nam na szczeniaka ( czasem nie ma nas po 8 godz dziennie).
W końcu padło na świnkę.
Kiedyś w dzieciństwie miałam świnkę Gucia, i szczerze- pomyślałam "co to za problem? trochę karmy, warzywek, wody i trocin"
Jakże się myliłam dlatego tu jestem
Moja, jak i narzeczonego wiedza na temat świnek była równa zeru. Ale powoli się uczymy OD WAS
Jak wybraliśmy świnkę?
Najpierw były wycieczki do zoologów, później ogłoszenia na olx. I tak znaleźliśmy ofertę osoby prywatnej, której świnka (miał być samiec), okociła się i przyszły na świat trzy małe cuda- Lucek, Franek i Maniek. Zakochałam się w Lucku, nie mogłam się na niego napatrzeć. Natomiast narzeczony na Mańka. Napisaliśmy czy jest szansa na świniaczka. Jednak Lucek i Franek znaleźli szybko dom, Maniek był zarezerwowany, ale mieliśmy kontakt "w razie wu". Coraz bardziej mi się podobał, ale w miedzy czasie szukaliśmy dalej. Przed dzień kiedy mieliśmy jechać odebrać inną świnkę, dostałam wiadomość, że Manio jest wolny. Bez zastanawiania się - BIERZEMY. Pojechaliśmy i odebraliśmy kuleczkę
W domu czekała przygotowana klatka ze żwirkiem i trocinami, domkiem, poidełkiem, hamaczkiem, który sama uszyłam, siankiem i pełna micha.
Maniek- to czarno- brązowa kudłata kulka. Na łebku ma irokez a na pupci tak jakby tren. Jest u nas od połowy marca. Ma 3 i pół miesiąca. I ma charakterek.
Początek był dla nas ciężki. Zastanawialiśmy się dlaczego nie wychodzi, ucieka, mało je.
Po tygodniu zrobił się bardziej "towarzyski", siedział więcej poza domkiem, jadł i pił. Zaczął nawet jeść powoli nam z ręki. Wchodził łapkami na ręce, dawał się trochę pomiziać i w sumie tak jest do dziś. Najgorzej jest z wyciąganiem z klatki. Ucieka, grucha, a czasem nawet gryzie Ale jak już jest za rękach to słodko ćwierka i tuli się
Początkowo miał klatke 60 ( nasza nie wiedza), którą zastąpiliśmy 120, zaraz po tym jak dowiedzieliśmy się co to popcorning Uwierzcie mi gościu potrafi odwalić taki popcorn, że wióry wszędzie latają
Jest jeden minus- to jego "odpały"- większość czasu niestety spędza w domku i nie wiemy czy to jeszcze bojaźń czy po prostu tak ma.
Dodatkowo to straszny wybredzioch jeśli chodzi o świeżynki. Ale próbujemy, "testujemy", kupujemy coraz to nowe rzeczy i spisujemy co lubi, a co nie...
Karmę ( CC, CN ) je, ziółka też, ale są takie dni, gdzie je naprawdę bardzo mało, zwłaszcza sianka, do którego ma stały dostęp.
Tak samo jest z wodą. Ale myślimy, że to akurat wina ogórka i marchewki, które jak na razie są na pierwszym miejscu jadłospisu świeżego.
Wybiegu niestety też jeszcze nie ma. Na chwilę obecną biega pomiędzy nami na kanapie, ale i to mamy w planach. Przynajmniej oswaja się w jakimś stopniu z nami
Jeszcze długa droga do pełnego oswojenia, ale myślimy pozytywnie, w końcu on taki mały, my tacy duzi
Ze względu na pracę, chociaż bardzo rzadko zdarza się, żeby Maniek był sam pół dnia, zapadła decyzja. DRUGA ŚWINKA. Szczerze, to dla nas ciężka sprawa. Z jednym "nie dajemy rady" a co dopiero dwa. Na nowo oswajanie, chociaż jedno się nie skończyło.
Ale, to będzie najlepsza decyzja zarówno dla nas ( nie musimy się martwić, że jest sam) i dla prośka. No i WASZA wiedza.
Tak więc, Maniek będzie miał kompana - Diego. Maluszek też z wpadki, ale zaufanego źródła. Dołączy do nas w połowie maja, jak odstawi cyca Oczywiście najpierw wizyta u weta, który potwierdzi płeć, a później, że się tak wyrażę "jazda", o której non stop czytamy
ok. Przegięłam
Przepraszam, że aż taka historia
No i WITAMY SIĘ wraz z Maniem i niedługo Diego