Miałam pewną swinke którą kofffałam nad zycie i mialam psa bolka rasa hasky i on jak wiecie poszedł do suk i przez pare dni go nie było i wtedy wypuszczalam swinke na dworze , lecz pewnego dnia wyszlam z kolezanką aby ją wypuscic i zza murku wyskoczył pies zwalił z klatki góre i zaczął dusić św. pamieci Gienia i kszyczalam plakalam nie wiedzialam co mamm robic zaczelam go zucac jablkami i poszlam szybko po mame wtedy mama wyrwała mu Gienia ale gdy zanislam go do domu i połozyłam do klatki przewrócił sie tylko na drugi bok. I juz nie zył .
Od tej pory nawet nie głaszcze tego psa choc wciąż zyje.
Sorki rozkleiłam sie ale ja ją kofffam
Co mg zrobic aby za kazdym razem jak sb o niej przypomne zeby nie plakać ????
Gdy o niej mysle i zamykam oczy widze filmik , który pokazuje to wszystko .
Pomórzcie