Chciałam napisać o śwince mojej koleżanki, która była przekazywana zrąk do rąk przez dwa lata i w końcu dostała ja moja koleżanka. Długo trwało jej oswajanie ale poskutkowało. :tongue: Mały milusiński zadomowił się u niej. Niestety dwa lata temu w pewien letni dzień prosiaczek spadł z balkonu z czwartego piętra.
Akurat wtedy byłyśmy na działkach, ale mama koleżanki nas zawołała. Zobaczyłyśmy martwą świnkę która leżała na trawie, okropne.
Dziewczyna strasznie rozpaczała po śmierci pupila. Jak na świnkę morską żył dość długo 9,5 roku, ale czy można się pocieszać czyjąś śmiercią że żył długo?? Współczuję Klaudii, bardzo.