Strona 1 z 1

Stało się to dawno ale...

: 9 lutego 2015, 19:19
autor: Mysia Pysia249
Mimo, że stało się to jakiś czas temu, postanowiłam, że "uczczę" pamięć mojej kochanej Mimi i opowiem wam jej krótką historię. Pojawiła się u mnie 1 czerwca 2013 roku zmarła sześć dni później. Weterynarz powiedział, że to jakiś wada wrodzona. Zmarła w moich ramionach, bardzo szybko i niespodziewanie. Nie miałam pojęcia, że... umarła, dopiero gdy ją podniosłam żeby dać ją do klatki, poczułam, że się nie rusza, nie oddychała :sad: Natychmiast napłynęły mi łzy do oczu, zaczęłam płakać, moja mama przyszła sprawdzić co się stało. Zastała mnie tam z Mimi na rękach wtóloną w moją twarz. Potem całe życie, jej życie przeleciało mi przed oczami :confused: Czułam się strasznie. Jakby malutka cząstka mnie również umarła. Nie liczyło ile ją miałam, kochałam ją bardzo mocno, i jej śmierć bardzo mną wstrząsnęła. Nawet teraz nie umiem o tym mówić bez problemu.

Re: Stało się to dawno ale...

: 9 lutego 2015, 22:39
autor: kotnie
:( Najważniejsze, że odeszła w miłości!

Re: Stało się to dawno ale...

: 10 lutego 2015, 10:39
autor: Mysia Pysia249
kotnie pisze::( Najważniejsze, że odeszła w miłości!

Tak, bardzo ją kochałam. Najgorsze jest to, że i tak jakby żyła dłużej to po pewnym czasie musiała bym ją oddać. Była to dziewczynka a ja w tym czasie miałam chłopca, wiec ciąża była by gwarantowana. Teraz również mam dziewczynkę i chłopca (przez pseudohodowle) i muszę ją oddać gdy urodzi, starałam się do niej nie przywiązać ale nie wyszło teraz oddanie jej będzie jakby umarła. Z góry przepraszam, że to tak nie jest związane z tematem ale musiałam się.... wypisać xD na ten temat