Postautor: s0mething » 30 czerwca 2015, 13:49
Dzisiaj w nocy umarł moja pierwszy prosiek, nie mam pojęcia z jakiego powodu - zawsze rano przychodził do mnie do kuchni, biegał po domu, zawsze miał co jeść i czystą klatkę, miał swój pluszowy domek i dywanik, więc żyła jak król. jednak przedwczoraj był jakiś taki niemrawy, nie chciał nic jeść ani pić, leżał w domku cały dzień więc wybrałem się z nim do weta, dostał tam zastrzyk i powiedział że jeśli się nie poprawi to przyjść jeszcze raz. po powrocie nic się nie zmieniło, wciąż leżał, trochę pochodził po pokoju i znów się położył. pomyślałem ze dam mu odpocząć i poczekam do jutra. trochę przed północą wszedł pod stół i schował się za stertą kabli, nigdy tak nie robił więc się zaniepokoiłem i wziąłem go na ręcę i wydawał się taki "zdechły", gdy położyłem go na jego dywanik, leżał jakby bez kontroli ciała, nogi wyciągnął do przodu i ani trochę się nie poruszył, bardzo się wystraszyłem i nie wiedziałem co robić, przyniosłem mu szybko świeży liść sałaty, i wodę ale nic nie chciał, posiedziałem z nim jeszcze chwilę po czym zaczął się trząść i opadł na bok, dokładnie o północy... dziś rano go pochowałem w lasku niedaleko mojego domu, i nie wiem co teraz ze sobą zrobić... zawsze jak coś robiłem widziałem jak leży czy biega, a teraz tak pusto, na dodatek mieszkam sam... jakby było mało cały czas czuje się winny temu i cały czas mam przed oczami obraz jak moja ukochana świnka przewraca się na bok i przestaje oddychać...