Witam !
Z góry przepraszam,jeśli moja wypowiedź będzie trochę nieskładna,ale już nie wytrzymałam i się popłakałam...
Jak już pisałam w swoim pierwszym temacie,czasami ludzie podrzucają mi niechciane świnki.Kilka dni temu również tak się stało...Trafiły do mnie 2 samiczki.Jedna z nich ma ok. 1-1.5 roku,druga ok. 4 miesięcy...Widziałam,że są w kiepskim stanie już na pierwszy rzut oka:odwodnione,głodne i bardzo przestraszone.Niestety najgorsze było to,że moim zdaniem obie były juz w dosyć widocznej ciąży.Wzięłam je do weterynarza,który niestety moje obawy potwierdził.Rozważaliśmy kilka opcji,ale tak czy tak zadeklarowałam zapewnienie jak najlepszej opieki tym świnkom i ich maluchom,a później oczywiście znalezienie dobrych domków dla nich.Coś nie dawało mi spokoju,bo miałam wrażenie,że skądś kojarzę te świnki...No i fakt,wcześniej należały do kilkuletniej dziewczynki mieszkającej niedaleko.Martwiąc się o te samiczki wczoraj wybrałam się do tej dziewczynki,a właściwie jej rodziców,chociaż podpytać o parę kwestii.Okazało się,że oczywiście córka nie chciała się zwierzakami zajmować,dorośli mieli dość "problemu",a mnie znali,więc stwierdzili,że tą dwójką też się zajmę.Przeraziły mnie dalsze informacje,jakie od nich wyciągnęłam:starsza samiczka jest już w 4 ciąży,w które zachodziła od razu po poprzednim porodzie,młodsza jest jej córką i (UWAGA !!! ) jest w ciąży z bratem lub ojcem.Na pytanie "co się stało z samcem i resztą maluchów?",usłyszałam odpowiedź "a no nic...pies go zagryzł,a małe oddaliśmy do zoologicznego,to przynajmniej kaskę nam za to dali..."(?!).Na koniec chciałam im (kulturalnie) wytłumaczyć,jakie to wszystko może mieć konsekwencje,za co zostałam (najmilej to mówiąc) zwyzywana od gówniar,itp..No cóż...w końcu mam tylko 17 wiosenek,więc co ja tam wiem?
Mam jeszcze w tym tygodniu ferie i sporo czasu,który poświęcałam dziewczynom.Martwiło mnie ich zachowanie,zadzwoniłam do weterynarza,a on powiedział,że powinny mieć spokój i takie ciągłe wożenie ich do niego temu nie sprzyja,więc pojechałam do niego sama,porozmawiałam chwile i zaopatrzyłam się w witaminy.Niedawno wróciłam,chciałam je im dać,ale kiedy zaglądnęłam do ich klatki przeżyłam niezły szok...Zobaczyłam dry bed w krwi i...martwy płód.Szczerze mówiąc to nie wiem,czy jeden,czy dwa ponieważ były w kawałkach(główka oddzielona od tułowia,dalej znowu jakieś "większe" części,bez sierści,całe czerwone,niewykształcone oczka,a właściwie to wyglądało,jakby dopiero niedawno zaczęły się kształtować kończyny...).Na początku nie wiedziałam,co to w ogóle jest,potem się domyśliłam no i wybuchłam płaczem,nie wytrzymałam po prostu...Jeszcze jak popatrzyłam na te dwie świnki,ehh...Ogarnęłam się trochę,zobaczyłam która to poroniła i czy wszystko jest ok...Ze starszą wszystko dobrze,to nieszczęście spotkało młodsze maleństwo.Biedna miała całą pupcię w krwi,ale chociaż tyle dobrze,że teraz wydaje się być z nią wszystko w porządku.Ale ze mnie taka panikara,że i tak zadzwoniłam do weterynarza,bo przychodnia była już zamknięta.Wypytał,co ze świnkami,kazał bacznie obserwować,czy nic się niepokojącego nie dzieje,a jeśli coś takiego by miało miejsce,to mam dzwonić i przyjedzie.Doradził mi też,żebym zrobiła zdjęcia tych płodów,bo w razie czego będzie mógł określić ich wiek,przebieg ciąży,itp. i "że jeśli będę chciała coś z tym zrobić,to takie zdjęcia mogą się przydać...".Ciała maluszków póki co zebrałam na papierowy ręcznik i szczerze mówiąc to nie wiem,co dalej z nimi zrobić?Pochować,oddać weterynarzowi,żeby obejrzał,zrobił jakąś sekcję...?
Szczerze mówiąc,teraz po lekkim ochłonięciu najbardziej martwię się oczywiście o te dwie świnki i maluchy tej starszej,ale...weterynarz uświadomił mi,że to już podchodzi pod naprawdę okrutne znęcanie się nad zwierzakami i powinno zostać gdzieś zgłoszone.W związku z tym ja już naprawdę nie wiem,co mam robić?Zgłosić to?Jeśli tak,to jak,gdzie,komu?Powinnam przesłać komuś te zdjęcia i faktycznie zostawić te ciałka,żeby je ktoś obejrzał?
Proszę o radę!Już naprawdę nie mam pojęcia,co powinnam w takiej sytuacji uczynić...?
O jeju,rozpisałam się,ale już kończę,bo znowu mi łezka leci...
Liczę na waszą pomoc i z góry za nią dziękuję !