Liczę na to właśnie, że mama zmieni swoje podejście. Ciągle tylko mówi "a Tosia robiła lepiej to, a Tosia dawała mi się pogłaskać, a ta przede mną ucieka" i tak w kółko.
Co do sprzątania, czy nawet dawania żarełka to nikt z rodziny się w to nie wtrąca, bo "to moje zwierze i mam o nie dbać". Mama oczywiście nie może wyjść z zaskoczenia, bo ja się zajmuję tą świnką! Kilka lat temu jeszcze nie dawałam poprzedniej tyle warzywek jak tej i kupowałam tylko trociny.
Kilka lat temu nie miałam pojęcia jak zajmować się świnką, bo nie miałam dostępu do internetu, a mój weterynarz tak się na nich znał, jak ja na onkologii.
Co do partnera mamy, od razu zaczął przychodzić i smyrać Stefcię, gadać do niej.
![Bardzo szczęśliwy :D](./images/smilies/icon_happy.gif)
Także jego polubiła i przed nim nie ucieka.
Ja dbam tak o prosiaka, jak o chłopaka (no prawie
![Bardzo szczęśliwy :D](./images/smilies/icon_happy.gif)
). Chłopakowi też czasem zdarzy mi się coś ugotować i podstawić michę pod nos, ale sprząta sam.
![Bardzo szczęśliwy :D](./images/smilies/icon_happy.gif)
A tak to masz rację - świniaczek sam nie naszykuje sobie jedzenia, czy po sobie nie posprząta, trzeba to zrobić za niego.
Niektórzy ludzie chyba nie potrafią zrozumieć, że o każde zwierze dba się inaczej. Ja się doszkoliłam w pierwszy dzień po zabraniu Stefci do domu.
W sumie jej kupno było bardziej spontaniczne.
![Bardzo szczęśliwy :D](./images/smilies/icon_happy.gif)
Miałam zakupić ją sobie w okolicach moich urodzin właśnie (z zoologicznego, bo nie orientuję się o hodowlach gdzieś niedaleko mnie). Wyszło tak, że w weekend razem z chłopakiem stwierdziliśmy, że jedziemy po świnkę, bo już nas nosi na myśl, że będziemy mieli takie maciupkie słodziutkie zwierzątko.
![Bardzo szczęśliwy :D](./images/smilies/icon_happy.gif)
Wybrałam ją, bo najbardziej przede mną uciekała z tych wszystkich świnek. Chłopak obawiał się, że może się nie oswoić, ale ona bardzo szybko się zadomowiła.
![Bardzo szczęśliwy :D](./images/smilies/icon_happy.gif)