U mnie w południe była bardzo ciepła i słoneczna pogoda, więc zabrałam Lucka na krótki spacer. To, że istnieje świat zewnętrzny wyraźnie go zaszokowało, a chyba najbardziej to, że jedzenie jest gdzieś pod stopami i nie trzeba go wyjmować z lodówki ani pudełka.

Wygrzewał się na słonku, węszył, chyba mu się podobało.
Ale nie stawiałam go na ziemi, jeszcze jest za chłodna.