Świnki morskie forum / Cavia.pl

Forum o świnkach morskich

gdy jedna ze świnek umiera

Miejsce na tematy związane ze świnkami, ale niepasujące do powyższych forów.
Awatar użytkownika
Ulfhildr
Użytkownik
Posty: 310
Rejestracja: 17 lutego 2016, 15:54
Lokalizacja: mazowieckie
Świnki morskie: Bonifacy, Lord Biszkopt (XAVIER Bella Cavia), Blue Jean (Sue Wolf&Gang Cavies)
Ruda [*], Chojrak [*], Pepsi [*], Aurora [*], Kokosanka z domu Gadzina [*]
Kontaktowanie:

Re: gdy jedna ze świnek umiera

Postautor: Ulfhildr » 20 marca 2016, 20:39

@leonka- Wiem, że to trudne ale może warto byłoby pomyśleć o wzbogaceniu stada o jakiegoś młodziutkiego osobnika? Oczywiście nie teraz, nie pali się. Chociaż niestety z własnego doświadczenia wiem też, że młody wiek nie jest gwarancją zdrowia i długowieczności (moja najstarsza świnka przeżyła już 2 swoich towarzyszy). Też się właśnie czasem zastanawiam, co to będzie, jak zostanie mi absolutnie ostatnia, bo przecież nie powymierają mi wszystkie jak na komendę. Dołączanie jej koleżanki/kolegi, potem szukanie kolegi dla tej drugiej, kiedy tamta umrze... I można tak w kółko, do końca życia.

@dioniza01- I jak, macie już komplet?;>

Pozdrawiam,
Ulfhildr ;)
Nasza historia: http://forum.cavia.pl/viewtopic.php?p=160587#p160587

Awatar użytkownika

dioniza01
Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 9 marca 2016, 10:51
Lokalizacja: Norwegia
Świnki morskie: Filip[*],Taffi
Kontaktowanie:

Re: gdy jedna ze świnek umiera

Postautor: dioniza01 » 22 marca 2016, 10:13

:D Nareszcie udało nam się znaleźć chłopczyka!! Kajtuś ma 4 miesiące i też był samotny bo w sklepie mieli tylko jednego!!Ale szczęście,że go znalazłam!!trochę się najeździliśmy i odwiedziliśmy kilka sklepów ale było warto.Jest słodki wygląda jak krecik czarny , odrobine podpalany brązem i jest gładkowłosy jak był Filipek. Chociaż taki malutki już się przytula do szyjki i grzecznie leży,daje też buziaki.jeszcze troszkę się boi jak podchodzę do klatki i się chowa ale jak już jest na rękach to się uspakaja. Taffi szybko go zaakceptował. Na razie cały czas pilnuje malucha,chodzi za nim,biegają po klatce albo po podłodze i siedzą przytuleni w kocyku.Jeszcze do siebie nie szczekają. Taffi często szturcha malucha noskiem tak jakby go podsuwał i wylizuje.nie wiem czy to dobrze czy nie ale maluszek nie ucieka to chyba krzywda mu się nie dzieje.Jedyne co ,to Taffi odgania Kajtusia od misek.Miski są dwie i dwóch Taffi pilnuje.Dopiero jak już się naje to pozwala jeść Kajtusiowi.Od sianka czy świeżego jedzonka też go wygania.Mam nadzieję,że to się zmieni.Trochę podkarmiam małego jak jest u mnie na kolanach. Na razie nie wstawiłam domku bo boję się żeby nie zaczęli walczyć ale nie wiem jak długo mam czekać.Domek jest ogromny zmieścił by trzy świnki :) Najważniejsze,że Taffi ma apetyt,ma zajęcie i nie jest już osowiały przestał nawet piszczeć!!A maluszek też już nie jest samotny ma dom i rodzinę,która go kocha!!Wiem,że Kajtuś nie zastąpi nam Filipka ale ktoś mądrze napisał,że zwierzęta kochajmy,dajmy im dom i troszczmy się o nie a gdy odejdą dajmy szansę następnemu na szczęśliwe życie. :)


Awatar użytkownika
Ulfhildr
Użytkownik
Posty: 310
Rejestracja: 17 lutego 2016, 15:54
Lokalizacja: mazowieckie
Świnki morskie: Bonifacy, Lord Biszkopt (XAVIER Bella Cavia), Blue Jean (Sue Wolf&Gang Cavies)
Ruda [*], Chojrak [*], Pepsi [*], Aurora [*], Kokosanka z domu Gadzina [*]
Kontaktowanie:

Re: gdy jedna ze świnek umiera

Postautor: Ulfhildr » 22 marca 2016, 14:45

Gratuluję Ci i próbuję się cieszyć Twoim szczęściem na tyle, na ile potrafię w tym momencie.
Jakie te losy bywają przewrotne... Sama Cię pocieszałam, a tymczasem zaledwie 4 godziny temu odeszła moja wieloletnia towarzyszka- Pepsi. Miała 9 lat. Nie mogę w to uwierzyć... Mimo swego wieku była w niezłej formie, dawałam jej jeszcze przynajmniej 3 lata. Jakiś niecały miesiąc temu zaczęła chorować, pierwszy raz w naszej wspólnej karierze. Wcześniej nie było z nią absolutnych problemów. Niby jakieś niegroźne przeziębienie, potem alergia. Przez tę ostatnią musiała być myta 2 razy dziennie. Dosłownie wczoraj rano skończyliśmy kurację, a wieczorem na kontroli pan weterynarz stwierdził, że jej skóra wygląda bardzo ładnie a nasza ''świnka-prababcia'' trzyma się bardzo dobrze. Wszyscy w poczekalni oglądali ją z zaciekawieniem i byli pod wrażeniem tego, że świnka w tym wieku może się jeszcze być w tak dobrej formie. Byłam i nadal jestem z niej bardzo dumna. Wczoraj po kąpieli trzymałam ją owiniętą ręcznikiem, drapałam po wystającym nosku i śmiałam się, że włosy szybko jej odrosną i jeszcze przeżyje nas wszystkich. Ona radośnie pogruchiwała i jadła ze smakiem kawałek ogórka, który dostała w nagrodę. Apetyt miała wilczy. Zdawałam sobie sprawę z tego, że przekroczyła już ''średnią'' i że to może się stać w każdej chwili, płakałam na samą myśl o tym... ale postanowiłam się nie załamywać i cieszyć się każdym dniem, który nam został. A było ich zdecydowanie za mało. Niedawno dostała do towarzystwa Kokosankę, która od zakupu w sklepie zoologicznym mieszkała sama. Była przy Pepsi aż do końca. Sama nas obudziła. Myśleliśmy, że chcą jeść, jak zawsze. Tymczasem zastaliśmy ją zaniepokojoną i liżącą staruszkę, która leżała na boku. Pepsi oddawała swoje ostatnie oddechy na naszych kolanach. Zmienialiśmy się z moim chłopakiem, bo szykowaliśmy się do weterynarza. Ostatni wydała na moich. A Koko obserwowała wszystkie nasze zabiegi z kąta klatki, niesamowicie przejęta i smutna, kiedy zrozumiała, co się stało. Nie sądziłam, że w tak krótkim czasie zdąży się tak bardzo przywiązać. Serduszko biło jej bardzo mocno, kiedy przyszliśmy ją przytulić. Teraz jest bardzo bardzo cicho. Nie jestem w stanie myśleć, co dalej.
Ostatnio zmieniony 24 marca 2016, 0:55 przez Ulfhildr, łącznie zmieniany 2 razy.

Pozdrawiam,
Ulfhildr ;)
Nasza historia: http://forum.cavia.pl/viewtopic.php?p=160587#p160587

Awatar użytkownika
leonka
Użytkownik
Posty: 76
Rejestracja: 29 października 2013, 9:46
Świnki morskie: Kalinka, za TM: Elvis, Tosia, Tina, Tofik, Tola, Mrówka, Masza, Malwinka, Balbinka

Re: gdy jedna ze świnek umiera

Postautor: leonka » 23 marca 2016, 21:32

Ulfhildr pisze:Gratuluję Ci i próbuję się cieszyć Twoim szczęściem na tyle, na ile potrafię w tym momencie.
Jakie te losy bywają przewrotne... Sama Cię pocieszałam, a tymczasem zaledwie 4 godziny temu odeszła moja wieloletnia towarzyszka- Pepsi. Miała 9 lat. Nie mogę w to uwierzyć... Mimo swego wieku była w niezłej formie, dawałam jej jeszcze przynajmniej jeszcze 3 lata. Jakiś niecały miesiąc temu zaczęła chorować, pierwszy raz w naszej wspólnej karierze. Wcześniej nie było z nią absolutnych problemów. Niby jakieś niegroźne przeziębienie, potem alergia. Przez tę ostatnią musiała być myta 2 razy dziennie. Dosłownie wczoraj rano skończyliśmy kurację, a wieczorem na kontroli pan weterynarz stwierdził, że jej skóra wygląda bardzo ładnie. a nasza ''świnka-prababcia'' trzyma się bardzo dobrze. Wszyscy w poczekalni oglądali ją z zaciekawieniem i byli pod wrażeniem tego, że świnka w tym wieku może się jeszcze być w tak dobrej formie. Byłam i nadal jestem z niej bardzo dumna. Wczoraj po kąpieli trzymałam ją owiniętą ręcznikiem, drapałam po wystającym nosku i śmiałam się, że włosy szybko jej odrosną i jeszcze przeżyje nas wszystkich. Ona radośnie pogruchiwała i jadła ze smakiem kawałęk ogórka, który dostała w nagrodę. Apetyt miała wilczy. Zdawałam sobie sprawę z tego, że przekroczyła już ''średnią'' i że to może się stać w każdej chwili, płakałam na samą myśl o tym... ale postanowiłam się nie załamywać i cieszyć się każdym dniem, który nam został. A było ich zdecydowanie za mało. Niedawno dostała do towarzystwa Kokosankę, która od zakupu w sklepie zoologicznym mieszkała sama. Była przy Pepsi aż do końca. Sama nas obudziła. Myśleliśmy, że chcą jeść, jak zawsze. Tymczasem zastaliśmy ją zaniepokojoną i liżącą staruszkę, która leżała na boku. Pepsi oddawała swoje ostatnie oddechy na naszych kolanach. Zmienialiśmy się z moim chłopakiem, bo szykowaliśmy się do weterynarza. Ostatni wydała na moich. A Koko obserwowała wszystkie nasze zabiegi z kąta klatki, niesamowicie przejęta i smutna, kiedy zrozumiała, co się stało. Nie sądziłam, że w tak krótkim czasie zdąży się tak bardzo przywiązać. Serduszko biło jej bardzo mocno, kiedy przyszliśmy ją przytulić. Teraz jest bardzo bardzo cicho. Nie jestem w stanie myśleć, co dalej.

Dla Ciebie, kochana :hug: Będzie dobrze. Pocieszające (o ile można tak napisać) jest to, że Twoja świnka dożyła naprawdę sędziwego wieku, "przeżyła swoje". Choć śmierć każdego zwierzaka, czy to młodziutkiej świnki, czy zwierzaka-staruszka jest ciężka do przełknięcia.
Ja na początku rozpaczliwie starałam się zapełnić pustkę po Tolusi, tydzień temu trzymałam małą samiczkę w rękach. Jednak ostatecznie zrezygnowałam, potem zmieniłam zdanie i hajda do sklepu! Ale już ktoś ją kupił. I jakoś nie żałuję. Dzisiaj siedzi sobie w klatce małe śliczne coś, "chyba samiczka, nie pamiętam, oj jednak chłopak...". Trudno... Ale wiem, że moja świnka gdzieś jednak na mnie czeka, najpewniej będzie u mnie w piątek. Malutka samiczka, taki mały "zajączek" :) Źródło zaufane, bo w końcu zdecydowałam się kupić tam, skąd jest cała moja czwórka (w sensie żyjące trio + [*] Tolusia). Minęło już trochę czasu, zastanowiłam się, czy na serio tego chcę. Finansowo podołałam dotąd przy czwórce, dam radę i teraz (taka prawda, że świnie trzy nigdy nie zjedzą do końca, co im się da zielono-mokrego, wybrzydzacze...; cztery - tak samo, wiem z doświadczenia; no chyba że trawa, trawka, trawuszka...).
Może OT, sorki ale... wiem z doświadczenia, że nie można brać nowego zwierzaka zaraz po śmierci poprzedniego (chodzi mi o to, że już, zaraz, na następny dzień, dwa dni po odejściu, bo płacz, bo żal, bo pustka...). Mój kanarek-znajdek (tak, przybłąkał się do nas) odszedł nagle za TM. Trzy dni później kupiłam sobie samca. Musiałam dokupić samicę, bo wariował z samotności. Dzieci nie ma, ale... co nagle, to czasami po diable. I tak szczerze mówiąc (wiem, nie za dobrze to o mnie świadczy...) - moją miłością są te świnie, a do kanarków serca nie mam. Sprzątnę, nakarmię, pogadam, ale są bo są. Nie oddam, bo bym spać po nocach nie mogła dręczona myślą, jak im się żyje, czy są razem, czy mogą sobie polatać, ile chcą, jak teraz, czy siedzą w małej klatuszce karmione syfem... Kocham je na swój sposób, ale gdybym mogła cofnąć czas, to bym ich nie kupiła. A nie jestem dzieckiem, mam 30 lat.


Awatar użytkownika
Ulfhildr
Użytkownik
Posty: 310
Rejestracja: 17 lutego 2016, 15:54
Lokalizacja: mazowieckie
Świnki morskie: Bonifacy, Lord Biszkopt (XAVIER Bella Cavia), Blue Jean (Sue Wolf&Gang Cavies)
Ruda [*], Chojrak [*], Pepsi [*], Aurora [*], Kokosanka z domu Gadzina [*]
Kontaktowanie:

Re: gdy jedna ze świnek umiera

Postautor: Ulfhildr » 24 marca 2016, 2:15

@leonka, cieszę się, że mogła przeżyć aż tyle lat i odejść tak spokojnie. Nieraz zamartwiałam się, co to będzie, jak straci wzrok już całkowicie albo dostanie jakiegoś niedowładu łapek ze starości. Albo spotkają ją inne okropieństwa.
Dopiero teraz dopatrzyłam się, że dane jej było cieszyć się towarzystwem jej nowej koleżanki dokładnie przez miesiąc. Gdybym trochę się wstrzymała, teraz pewnie miałabym o 1 klatkę w pokoju i 1 problem z głowy mniej, bo teraz muszę poszukać koleżanki dla jej koleżanki. Mimo to nie żałuję. Koko jest godną następczynią mojej biednej starej Pepsi. Teraz to głównie na nią przelewam swoje uczucia wywołane odejściem naszej staruszki.
Koko ma 1,5 r., więc jeszcze szmat życia przed nią. Przed przybyciem do mnie mieszkała samiuteńka. Na widok innych moich świnek wprost szalała ze szczęścia. Jasne, są jeszcze chłopcy ale oni nie mogą dotrzymywać jej towarzystwa z wiadomych powodów. Zdaję więc sobie sprawę z tego, że będę musiała poszukać kogoś dla niej, nawet już zaczęłam ale podchodzę do całej sprawy z dystansem i daje sobie czas. Koko ''ułatwia'' mi sprawę tym, że nie płacze i jest w stanie normalnie jeść. Zastanawiałam się nawet, czy moje poszukiwania są aby konieczne ale ostatecznie doszłam do wniosku, że przecież w towarzystwie wyglądała i zachowywała się dużo lepiej niż teraz. Nie mogę skazywać jej znowu na katusze życia w pojedynkę...
Przy poszukiwaniu kolegi dla Bonifacego bardzo się spieszyłam żeby i mały się nie wykończył. Dosłownie 2 dni później znalazłam w okolicach świnka, który wydawał mi się być idealny. Mógł być u mnie wieczorem jeszcze tego samego dnia, niestety ktoś odebrał go wcześniej. Czułam wtedy natłok negatywnych emocji, straciłam nadzieję. Ale z perspektywy czasu również nie żałuję, bo wtedy nie poznałabym Lorda Byrona, który jest cudowny i świetnie sprawdza się w roli kolegi.
Teraz też jestem wybredna. Postawiłam sobie kryterium- żadnej świnki z zoologicznego i tego się trzymam. Egzemplarza podobnego do Pepsi też nigdzie nie znajdę, to było wyjątkowe połączenie.
Wiem też doskonale, o co chodzi z tym braniem kolejnego zwierzątka w pośpiechu, dla ''załatania dziury''. Rzeczy robione pod wpływem impulsu i emocji potem najczęściej wychodzą bokiem.

Pozdrawiam,
Ulfhildr ;)
Nasza historia: http://forum.cavia.pl/viewtopic.php?p=160587#p160587

dioniza01
Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 9 marca 2016, 10:51
Lokalizacja: Norwegia
Świnki morskie: Filip[*],Taffi
Kontaktowanie:

Re: gdy jedna ze świnek umiera

Postautor: dioniza01 » 28 marca 2016, 20:02

Ulfhildr bardzo mi przykro z powodu śmierci Pepsi.Trzymaj się ,za jakiś czas przestanie boleć...dzięki za wsparcie.Ode mnie przesyłam moc :hug: :hug: :hug: :hug: :hug: :hug: :hug:


Awatar użytkownika
Ulfhildr
Użytkownik
Posty: 310
Rejestracja: 17 lutego 2016, 15:54
Lokalizacja: mazowieckie
Świnki morskie: Bonifacy, Lord Biszkopt (XAVIER Bella Cavia), Blue Jean (Sue Wolf&Gang Cavies)
Ruda [*], Chojrak [*], Pepsi [*], Aurora [*], Kokosanka z domu Gadzina [*]
Kontaktowanie:

Re: gdy jedna ze świnek umiera

Postautor: Ulfhildr » 28 marca 2016, 22:01

Ja również dziękuję za dobre słowo. Moja żałoba przebiega spokojnie, nie rozpaczam i nie załamuję się ale pamiętam o niej i zawsze będę. Oczyma wyobraźni widzę ją nadal w klatce, jak śpi z głową w misce albo w stałym miejscu jak się wspina się na szczebelki i o coś znowu się domaga, bo była w tym mistrzynią. O, albo jak spaceruje sobie po korytarzu dystyngowanym krokiem z wysoko podniesionym łebkiem. Od tyłu wyglądała prześmiesznie, jak starsza pani w pantalonach, bo miała w bardzo charakterystyczny sposób obrośnięte białą sierścią łapki. Nic innego mi nie pozostaje.
U mnie też idzie nowe. A jak tam Twoi panowie?:)

Pozdrawiam,
Ulfhildr ;)
Nasza historia: http://forum.cavia.pl/viewtopic.php?p=160587#p160587

Awatar użytkownika
Świnkowy poleca


  • Podobne tematy
    Statystyki
    Ostatni post

Wróć do „Ogólnie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 22 gości

  • Dołącz do nas