Na początku opowiem historię. Byłem dzisiaj w pobliskim większym mieście Wołomin ok. 25 km od Warszawy. Babcia miała kupić coś w Biedronce (i nic nie kupiła ), mama coś tam z kartą Orange, a ja wybrałem się do pobliskiego zoologa. Miałem na myśli kupić jakieś ziółka np. Zuzali, ale kupiełem karmę Versele Laga Cavia Complete (prosiek jakoś się nie bierze ). Przedtem jednak rozejrzałem się po zwierzętach. Pierwsze były papużki faliste i nimfy. Potem przyszła kolej na gryzonie. Już było widać ich koszmarne warunki. Siedziały w klatkach wielkości kartki A4. Była jedna pusta klatka z DIY kołowrotkiem, który był zrobiony z metalowej kratki i nie był zabezpieczony z drugiej strony przez co chomik wchodząc sobie mógł się zranić. Był także chomik (może Roborowskiego... nie znam się...) i był w małej także klatce. Widziałem także klatkę, w której zamiast trocin czy pelletu była... KARMA?!?! Przyszło właśnie to czego się obawiałem. Klatka z świnką morską. Byłem z nią dłużej więc tu dokładniej wszystko opiszę:
1. Sama.
2. Jakaś karma, która była w "karmidełku", które wyglądało jak chrzcielnica, a w środku 90% zbożowa karma
3. Podłoże z siana, na które świnka może nasikać i zjeść
4. Jakieś warzywka i jabłko.
5. KAWAŁEK BUŁKI!?!??!?!?!?!?!?
6. Mała, pordzewiała klatka.
7. Trudny do określenie stan poidełka.
Na szczęście jednak nie była z królikami jednak czy za mała by odejść od matki to określić nie umiem.
Nie wyglądała na zdziczałą. Nie widziałem oznak grzybicy czy świerzbu. Patrząc na to wszystko bym się rozpłakałem patrząc ile miłości wkładam na swojego prośka oraz jakie dziecko "mamo chcę świnkę" może je kupić. Jednak jestem chyba zbyt stary i obeszło się bez łez. Poczekałem na matkę kupiliśmy tą karmę VL i to było tyle.
Co mogę teraz zrobić? Na pewno nie kupię o jeszcze biznes podkręcę. Ja mam 12 lat, ale nie wiem czy dałoby się to zgłosić do SPŚM. Czytałem ich akcje przeróżne. Mógłby to zrobić ktoś z nas?