Ha, stary temat, ale warto odświeżyć
Mnie np. babka wcisnęła 60 mówiąc, że to dla świnki na prawdę duża klatka.... NIe miałam metrówki, a szczerze to mam ogromne kłopoty z określaniem długości "na oko", więc byłam pewna, że klatka może mieć jakieś 80 - 100 długości...
Poszłam raz do zoo, bo wydawało mi się, że żaba złożyła skrzek, a potem po akwa pływały takie małe przecinki (okazało sie, że przyniosłam razem z roślinkami robaczki, które są dla żab przysmakiem), więc byłam pewna, że to małe kijanki (czytałam w necie i tak to wyglądało) wyczytałam, że maluch należy karmić specjalną dla nich karmą, czyli larwami komara w żelu (nazywa się to właśnie karmą dla kijanek).
Kiedy poszłam do zoologa i poprosiłam o ów "karmę dla kijanek", to usłyszałam tylko "a co to kijanka"?
KIedy poprosiłam babkę o jakieś dobre smakołyki dla świnek, to ta mi wyciąga ziarna owsa.... Wzięłam do ręki i mówię"o, poproszę, faktycznie, idealnie się nada do zasiania i świnka będzie miała trawkę!" ta popatrzyła na mnie jak na idiotkę i stwierdziła, że to przecież do wsypania do miseczki....
Babki szczerze nie znoszę i często zachodzę do sklepu z pytaniem, czy w reszcie mają jakąś karmę dla świnek...
Ta mi oczywiście pod nos podstawia Vitapola i na wagę... Podobna gadka z mojej strony "ja wiem... to raczej nei jest karma pełnowartościowa, przecież pow wyciągnięciu kolorowego syfu będzie z tego tylko trawa, a nie granulat..."
Jednym słowem obrałąm sobie za cel uprzykrzenie życia sprzedawcom w zoologach
Stoje, marudzę, że trociny za drobne, że siano nie pachnie, że coś tam....
Moim zdaniem najlepszy sklep to taki gdzie:
- obsługa udziela fachowych rad
- nie ma w sprzedaży zwierząt, a na klatkach i szybach jest pełno ogłoszeń dotyczących adopcji