
Nie daję jej niczego, co może lepić. Myślę, że jabłko, lub ogórek nie powinny aż tak sklejać sierści...
Dodam, że w innych miejscach nie znajduję sklejonego futerka. Tylko na początku, jak ją kupiłem, miała w okolicach pupy sklejoną sierść, ale wyciąłem to (też nie dało się rozczesać) i już na całym ciele nie miewa sklejonego futerka.
Nie wiem, jak mogę bardziej zadbać o sierść świnki, bo czeszę ją dokładnie codziennie. Niezbyt jej się to podoba, wykręca się i nieprzyjaźnie grucha, ale staram się, żeby była dokładnie wyczesana i bez kołtunów.
Czy to normalne, że sierść koło pyszczka aż tak się skleja? Ona sama sobie tego nie rozplącze. Czy dobrze robię, że tą skołtunioną sierść wycinam?