Hej!
Wybaczcie, jeżeli niepotrzebnie odświeżyłam ten wątek, myślę jednak, że jest on wiecznie aktualny i ktoś jeszcze może mieć wątpliwości.
Po kolei: mam ''na stanie''
4 świnki: ''rozetkę'' z jakimiś tam naleciałościami peruwianki (mini tren na tyłku i dłuższe włosy na łebku), ''peruwiankę'' z baaaardzo gęstą sierścią, maleństwo w typie coroneta, które najwyraźniej będzie miało dosyć długie futerko i rasową sheltie. Swoją drogą, to właśnie sheltie podobno są takie jedwabiste (albo się mylę), a nie czuję różnicy w dotyku pomiędzy nim a np. peruwianką- kundelką. Tymczasem mały ''coronet'' jest tak mięciutki i miły, jakbym gładziła kawałek jedwabnej tkaniny, a jego (czarna) sierść błyszczy jak tafla wody. ''Dziecięce'' włosy? Plis, mój mały rozetkowy samczyk [*] był w dotyku, nie obrażając, niczym szczotka do butelek.
A teraz przejdźmy do sedna: zakupiłam niedawno taką oto szczoteczkę:
http://zookraina.pl/userdata/gfx/784321 ... 7b100b.jpg i powiem, że nie ma się czego bać. Wybrałam najmniejszy rozmiar z możliwych, a w sklepie była tego caaaaała gablota. Te druciki są drobne i zakończone kuleczkami, jak w ludzkich szczotkach do włosów. Sprawdziłam najpierw na swoim ręku: prowadzona z odpowiednim, nie za mocnym naciskiem powoduje delikatne przyjemne drapanie, które zapewne jest tylko lekko wyczuwalne dla świnki przez warstwę sierści. Sprawdza się u wszystkich 4 moich okazów. Maleństwo i rozetka bardzo lubią wykonywane nią czynności, tej drugiej niby nie potrzeba ale sama pcha się pod szczotkę
Peruwianka protestuje ale to chyba przez fakt, że nie była dostatecznie pielęgnowana przez poprzednią właścicielkę i zdarza się jeszcze trafić na jakieś ukryte skudłacone pasemka. Osobiście nie wyobrażam sobie rozczesania jej niczym innym niż tym zgrzebełkiem, prezentowaną w poprzednich postach szczotkę z włosiem polecałabym raczej jako dodatek do gładzenia i miziania