Witam.
Piszę ponieważ chciałabym móc przestrzec innych posiadaczy prosiaczków, by nie popełnili mojego błędu.
No więc rok temu nabyłam ślicznego prosiaczka skinny Cieszysława. Cieszysław rozwijał się bez żadnych zarzutów i oczywiście był pod stałą kontrolą weterynaryjną. Doradzono mi żebym w ramach pielęgnacji płukała mu pyszczek wodą, żeby wypłukiwać resztki pokarmu. Tak więc wraz z rytualną już cotygodniową kąpielą zaczęłam czyścić pyszczek. Niestety felernego 5.02 zrobiłam to jak zawsze. Nie wiedzieć czemu Cieszuś zakrztusił się wodą, zaczął się dusić i mimo natychmiastowej reakcji i wdmuchiwania prosiaczkowi powietrza przez nosek nie udało mu się dojechać do weterynarza. Cieszuś zmarł mi na rękach.
Weterynarz nie poinformował mnie o tym że istnieje takie ryzyko, że w ogóle zdarzają się takie przypadki i czytając na forach również nie natrafiłam na taką informację. Może gdybym wiedziała, że istnieje takie ryzyko to nigdy bym się tego nie podjęła, w końcu jest tyle świnek, które nie mają czyszczonych pyszczków i nic im się nie dzieję.
Chciałabym przestrzec wszystkich, że ten zabieg trzeba wykonywać bardzo ostrożnie a jeśli ktoś nie czuję się pewny nie powinien tego robić. Na moim przykładzie mogę tylko powiedzieć, że czasami nadgorliwość i takie chuchanie na zimne jest czasem dużo gorszę niż małe zaniedbanie.