W zalozonym przeze mnie watku pisalam, ze wlasnie boje sie o moja samiczke, gdyz przez okolo 3 dni i noce byly razem w jednej klatce zanim maluch okazal sie jednak samczykiem. Od tej chwili mieszkaja juz w osobnych klatkach

ale czy do czegos juz nie doszlo tego nie wiem, jednak lekarz mnie uspokaja ze jest niskie ryzyko, zreszta moja samiczka raczej go przegania i "pdgryza" jak ten tylko probuje sie zblizyc w inne okolice niz pyszczek

Codziennie pod naszym nadzorem wypuszczamy je razem na wybieg tak na 3 godziny, i na zmiane z mezem pelnimy warte:) ale nie tak to mialo wygladac:( dlatego tez od razu skontaktowalam sie z dobrym weterynarzem i opisalam swoja sytuacje i to on podjal decyzje i powiedzial, ze dobrym momentem bedzie wykonanie zabiegu juz w drugim miesiacu zycia, bo wtedy maluch bedzie w pelni rozwiniety plciowo i jak to lekarz powiedzial "pozwolimy dorosnac mu do pewnych meskich zachowan". Nie sa to moje slowa, bo ja sie na tym kompletnie nie znam, tak zadecydowal lekarz specjalista. Wiem co czujesz, ja jak odkrylam "niespodzianke" jak to baba, przeplakalam cala noc, bo nie wiedzilam co mam robic, (poszukac maluchowi domu czy wykonac zabieg kastracji), dlatego tez zalozylam watek z prosba o pomoc i rady na tym forum.Jednak nie umielismy oddac malucha bo "stal sie nie wygodny" , tylko zadecydowlismy o innym rozwiazaniu. To co moge doradzic to znajdz dobrego lekarza,(na stronach SPŚM) i jak najszybciej z nim porozmawiaj.Przepraszam, ze tak sie rozpisalam, ale mam nadzieje, ze moze Tobie albo komus pomoze moja historia:)
Edit;
A co do wieku swinki mysle, ze w tej kwestii tez najdokladniejszy bedzie dobry weterynarz:)jesli chodzi o sterylizacje samiczki mnie tego lekarz nie zaproponowal, byc moze dlatego ze jest to wciaz mniej popularne i moze bardziej ryzykowne i stosuje sie tylko jako zabieg ratujacy zycie.Nie wiem, powtorze sie, ale porozmawiaj z wetem:)