witam ponownie
jako ze nie znajduje nigdzie na forum odpowiedzi na moj konkretny przypadek ze swinkami, to prosze was o pomoc.
mianowicie, nasza 5 miesieczna Tosia dostala kolezanke, Milke, bardzo malutka swinke. Jako ze Milka juz w 2 dzien po przyniesieniu wyszla spod siana i na nas ciagle zagladala, piszczala do Tosi (ich klatki stoja obok, weterynarz tak nam polecila by swinki mogly sie zapoznac, powachac itp) wiec juz po paru dniach wyciagnelismy najpierw Milke na neutralny teren, pozniej doszla Tosia, sytuacja jest napawde smutna, swinki najpierw sie powachaly, pozniej starsza zabrala sie za siano i jedzenie, a mloda zaczela za nia biegac... starsza na poczatku ja non stop ignoruje, ucieka, odskakuje, mala za nia biega i daje jej glowe pod tylek, albo probuje podebrac jedzenie z pyszczka starszej... starsza po jakims czasie staje sie tak poirytowana ze zaczyna atakowac mniejsza gdy ta nie daje jej chwili spokoju.... nie bylo krwii, nie wiem czy zeby poszly w ruch, ale po tym jak mala zapiszczala postanowilismy je rozdzielic, bo mimo wszystko ciagle chodzi za starsza i ja zaczepia i ataki nastepuja co chwile. juz 2 raz sytuacja wygladala identycznie.
teraz smutek w klatce, mala gryzie prety, probuje sie po nich wspinac, chce wcisnac miedzy nie glowe... ciagly pisk i placz a starsza zwykle to ignoruje, czasem podejdzie i siedzi przy boku klatki gdzie jest tez mala... czasem jej odpiszczy ale to tyle.
moje pytanie, co dalej? mamy probowac dalej je laczyc? czy dac na jakis czas spokoj? nie wiemy na ile agresji mozemy pozwolic, bo mala ewidentnie nie daje spokoju mimo ze starsza pokazuje poirytowanie. Milka jest naprawde drobna wiec boimy sie ze gdy nie zareagujemy na atak szybko, to moze stac sie cos zlego.