Cześć. Chciałabym wam opisać zaburzenie mojej świnki... A nuż się ktoś z czymś takim spotkał
Mój świniak ma obecnie skończone pięć lat i od jego dzieciństwa walczymy z pewnym zaburzeniem - Tosiek je to, co do jedzenia przeznaczone nie jest. Włosy, zarówno moje jak i współtowarzyszy (dawniejszy współlokator Tosia musiał być regularnie obcinany, nie wiem czemu, ale nowy kolega o owczej strukturze sierści ma loczki zostawione w spokoju). Je papier, je karton, je plastik, folię, je materiały, które uda mu się obgryzc. Na dworze zdarzyło mu się jeść małe grudki ziemi. Gdy był małą świnką byłam z nim u weta, który rozłożył ręce, gdyż nie wiedział, jakie mogą być przyczyny takiego stanu rzeczy. Inne moje świnki zawsze wypluwały to co od gryzły, on nie, on zawsze połyka :S
Jak łatwo się domyślić, nie ma mowy o jakimś plastiku czy barwionych materiałach w klatce, nie mam szansy na drybed, bo się na nim pasie jak na łące, na całe szczęście trociny na żwirku rzadko rusza. Żeby go wypuścić na wybieg trzeba oczyścić z czego się da, ale i tak musi być pod stałym nadzorem, bo potrafi pałaszować dywan albo nitki wyciągnięte z obicia kanapy. Nigdy jednak nie wykazywał objawów ze strony układu pokarmowego, zatwardzeń, biegunek czy wzdęć.
Czy ktoś może spotkał się już z takim zaburzeniem, albo ma pomysł skąd ono się wzięło?
(Od razu podam może, że jest karmiony Cavia Complete na zmianę z Britem, ma stały dostęp do siana i codziennie dostają gałązki jabłoni, obecnie razem z pączkami. Warzywa i owoce ograniczam, bo chcemy troszeczkę zejść z wagi).
Ps, mam nadzieję, że to dobra kategoria, ale nie byłam pewna :<