Czy świnka się nauczy reagowac na swoje imię?

[mateusz085]

Moja swinka morska raguje na swoje imie . nawat nie wiem jak sie nauczyła jak ja wołam do niej po imieniu to ona od razu sie na mnie spogląda

[Świnka-morska]

Moja mała Frytka ma dopiero 5 tygodni i za każdym razem gdy wchodzę do pokoju, chowa cię do swojego drewnianego domku.
Przede mną jeszcze długa droga, do nauczenia jej reagowania na swoje imie, ale narazie muszę nauczyc ją, że nie zrobię jej krzywdy.
Pewnie ktoś z Was miał taki problem...
Proszę o jakąś poradę...

[saxophonistka]

Ja mam dwie i jeszcze nie chcą reagować

[Buttdozer]

Moja mała Frytka ma dopiero 5 tygodni i za każdym razem gdy wchodzę do pokoju, chowa cię do swojego drewnianego domku.
Przede mną jeszcze długa droga, do nauczenia jej reagowania na swoje imie, ale narazie muszę nauczyc ją, że nie zrobię jej krzywdy.
Pewnie ktoś z Was miał taki problem...
Proszę o jakąś poradę...

Całkiem dobrą metodą jest... wyjęcie domku. Trochę mnie drażni powielany po forach i niektórych dziwacznych publikacjach mit o tym, że świnka morska potrzebuje schronienia. Problem w tym, że spora część właścicieli źle do tej kwestii podchodzi i daje świnkom tak naprawdę powód do stresu. Moim zdaniem świnka nie powinna mieć długo domku. Tylko jak jest świeżo nabyta i młodziutka. Możliwie jak najszybciej jednak należy ją ze sobą oswajać. Dawanie jej domku to nie oswajanie ze sobą, a z domkiem. Aby świnka nie była nerwowa czy charakterna, musi (powtórzę: musi) się przyzwyczaić do naszej obecności, do tego że przechodzimy obok klatki - do tego, że nie ma powodu by się chować. Jak się wieprzek schowa to nie wie co się dzieje - nie wie, że żadnego zagrożenia nie było. Jeżeli świnka nie ma ukrycia, to de facto przymuszona widzi, że nie ma się czego bać. Wystarczy na początku po prostu przechodzić obok niej powoli, unikając gwałtownych ruchów i pomału, z czasem zwiększać trochę "akcję" wokół jej klatki. Świnka z czasem będzie przyzwyczajać się do świadomości, że nie ma przed czym uciekać. Przy obecnym swinku zwyczajnie o własnej zasadzie zapomniałem, no i się doigrałem - świniak szybko zrobił się płochliwy, ale i bardzo charakterny, niechętnie wychodzący z klatki, czasem nawet gryzący. Zorientowałem się we własnej sklerozie i wyjąłem Kubulowi hamak z zadaszeniem (własnej roboty). Po paru dniach zrobił się spokojny, dosłownie wyluzowany, bardzo, ale to bardzo chętnie wychodził z klatki. Zaczął biegać po mieszkaniu, aby wrócić do klatki, zrobić sikankę lub parę kupek i zaraz wrócić na wybieg. Wręcz trzeba go teraz zaganiać do klatki, bo jak się często rozbawi to spazmów wręcz potrafi dostać tak, że wygląda jakby miał cały tyłek sparaliżowany - z radości. Podsumowując - wokół świniaka chodzenie jak na palcach, byle go nie przestraszyć i nie sprawić by uciekł do domku czy innej kryjówki jest bez sensu. Lepiej zabrać kryjówkę i pokazać śwince, że przy nas niczego nie musi się bać - bo nie ma czego.