U mnie chlopcy sa 5 dni, bardzo chcialabym, zeby pobiegaly sobie troche poza klatka, ale jak je wyciagam (na sile, za kazdym razem uciekaja) to przez piec minut prawie sie nie ruszaja, potem tylko troche blisko pochodza siebie, ale zadnego biegania nie ma...
Do nas przychodza tylko jesli mamy jakis przysmak, no i widac, ze nadal bardzo przestraszone jak je glaszczemy. W przeciagu tych pieciu dni widze male postepy, ale takie bardzo malutkie... Przez pierwsze dwa dni malo co wychodzily swinki z domku, nie bardzo pily, teraz swobodnie po klatce przy mnie sie poruszaja, jesli nie widza gwaltownych ruchow, nie boja sie naszych glosow i daja sie karmic z reki (jakis gwaltowny ruch rekami czy podchodzenie do klatki nagle i uciekaja do domku). Przy czym dodam, ze nie jestesmy ich pierwszymi wlascicielami. Wczesniej zostaly zakupione w sklepie zoologicznym i byly u tej rodziny dwa tygodnie. Domyslam sie, ze ciezko im od nowa sie przyzwyczajac do nowych ludzi, miejsca, ale sa razem od urodzenia (prawdopodobnie bracia) no i sa te okolo trzy tygodnie w tej samej klatce z tymi samymi akcesoriami, jedza to samo jedzenie, wiec sobie pomyslalam, ze to moze i troche dlugo na to, co do tej pory osiagnelismy. Ale z tego co czytam, to proces oswajania jest bardzo dlugi, wiec po prostu musimy miec duzo cierpliwosci.
A! No i jeszcze to ustalanie hierarchii... Szkoda mi Jacka, bo Antos na kazdym kroku pokazuje mu swoja wyzszosc...
Mam nadzieje, ze ktos z osob, ktore maja prosiaczki juz dluzej poradzi nam tu jak sie dalej za oswajanie zabierac...