Cavia.pl – świnki morskie

Hej!
Mam świnki od dwóch lat. Zbysiu był pierwszy, miesiąc później przyszedł Gucio - młodszy. Od początku się tolerowały, nie miałam z nimi żadnego problemu. Po roku coś się zmieniło, Gucio zaczął atakować Zbysia ogólnie Gucio jest bardziej rozbrykany, podejrzewam więc, że chciał zmienić hierarchię nie pogryzły się nigdy do krwi, jednak Gucio gania ciągle Zbyszka i na niego wskakuje, kręci pupą, staje na dwóch łapkach, muszę trzymać je rozdzielone, ponieważ trwa to godzinami, nawet całą noc... chciałam wziąć je na przetrzymanie, skoro nie pojawia się krew, jednak szkoda mi Zbyszka, boję się, że Gucio go zamęczy

czy jest jeszcze szansa, że sytuacja się uspokoi? Trwa to rok, trzymam je rozdzielone, biegają osobno. Na neutralnym terenie Gucio atakuje tak samo.

Pozdrawiam

Oj mogę tylko powiedzieć, że u mnie jest podobnie... Choć planuję jednak połączyć świnki, ale też nie jest zupełnie źle, bo np. polegują sobie też czasem razem - na wybiegu wspólnym, tylko np. Bursztyn porywa jedzenie Plamce (sam bardzo szybko zjada swoją porcję) i jak miały mało miejsca to ugryzł Plamka bardzo w pupę (no bo obie chcą dominować), że trzeba było szyć. Teraz nawet widzę, jak nie dopuszcza Plamka do jedzenia... Aż tęskno poczytać, że niektóre świnki śpią przytulone... Tylko rozdzielenie nie jest też chyba najlepszą opcją, bo mnie się wydaje, że świnka robi się taka ogólnie smutniejsza wtedy, weterynarz jedna radziła kastrację, ale tutaj czytałam wpisy, że też nie zawsze to pomaga... A jak Zbyszek to wszystko znosi? Jak się zachowuje? Moim zdaniem jeśli nie "leje się krew" to może jeszcze dać szansę, nie wiem... U mnie krew się polała, ale i tak no razem przynajmniej na tę godzinę jest lepiej, jest więcej ruchu, negocjują, coś się dzieje, a tak jak długo nie było wybiegów, to obie w końcu już pół dnia w większości polegiwały... Może ktoś coś poda jakąś perspektywę jeszcze Pozdrawiam

Dzięki za odpowiedź
Zbyszek na początku od razu uciekał do domku, teraz próbuje się bronić, ale jest raczej na przegranej pozycji, bo ma usunięte dwa zęby myślałam o kastracji, ale czytałam, że powinno się ją wykonać przed osiągnięciem dojrzałości, teraz jest już za późno i świnka nie zmieni charakteru szkoda mi ich, miały być razem, żeby nie było im smutno, a i tak każda siedzi u siebie
U Ciebie świnki długo walczyły zanim polała się krew?
Nie rozumiem tylko, dlaczego Gucio nie chce się uspokoić, skoro widać, że Zbyszek się poddał. Zbyszek sam z siebie nie atakuje Gucia, a gdy siedzą rozdzielone, gadają między sobą przez "ścianę" ehh było fajnie przez rok, ale nawet wtedy nie spały przytulone. Na wybiegu razem też nie mogą siedzieć, bo zaraz mam wszystko opryskane smrodkiem przez Gucia

Hej ; no tak to brzmi smutnawo, szkoda Zbyszka, z drugiej strony Gucio ma pewnie dużo energii, robi to co podpowiada mu pewnie jakiś instynkt... Jest coś takiego okrutnego w naturze, może zwierzęta mają na to większą wytrzymałość niż my, jak patrzymy z boku... U nas pierwszy w klatce był Plamka, po paru miesiącach dołączył Bursztynek, malutki - Plamka cały czas nad nim dominował, nawet czasem miał Bursztynek małe zadrapania. Wszędzie Plamka, na hamaczku, przy miseczce pierwszy itd. Potem nie wiem po jakim czasie świnki nauczyły się ze sobą żyć, może troszkę w tym pomogliśmy, np. rozdzielając jedzenie, żeby każdy miał po równo przysmaczków itd... Ale raczej jakoś same się przyzwyczaiły, może po roku, półtorej roku, nie sypiały przytulone ale razem na daszku zdarzało im się spać... Potem zaniedbałam przestrzeń, klatka była o wiele za mała, teraz to aż mi wstyd z tego powodu ale tak było. Więc jako że i tak obie na zmianę dominowały o coś się pokłóciły i Bursztyn - podrośnięty już i silny - chyba w nocy ugryzł Plamkę w tyłek (takie duże kule odkryte, bo Plamek jest krótkowłosy, a Bursztyn jest cały zarośnięty), rano to zobaczyłam i wtedy je rozdzieliłam bo Plamka miała szycie pod narkozą i bałam się, raz próbowałam połączyć na podłodze ale znów się zakotłowało... Teraz jak wypuszczam je to Bursztynek dominuje, szkoda mi Plamki bo jest bardzo społecznym świnkiem... Bursztyna też mi trochę żal, bo w końcu jest silny, po tylu przejściach, ale nie może jakoś tego zrealizować. Bursztyn ostatnio na trzecim wspólnym wybiegu przeganiał Plamkę, nie dopuszczał do jedzenia, nawet jak sam już był najedzony. Trudno coś zdecydować, kupiłam klatkę wielką i nie wiem, nie wiem, może spróbuję jak będę miała czas prowizorycznie na parę godzin zobaczyć jak będzie i może spryskiwać wodą jak będzie niebezpiecznie, trudno mi sobie to wyobrazić, ech... Już byłam dobrej myśli, bo dwukrotnie na podłodze było całkiem nie najgorzej, ale ten ostatni wybieg mnie zdołował, a teraz zaś na parę dni wyjeżdżam, więc będą osobno zupełnie - obok siebie w klatkach. Pozdrawiam, może coś się zmieni, może przyjdzie jakieś natchnienie, trzeba być dobrej myśli