Mam 2 samce półroczne które próbuje co jakis czas łączyć ponownie. Początkowo były bardzo łagodne i były razem ale z czasem stały się agresywne aż dochodziło do krwawych walk. Od 3 miesięcy są oddzielnie i próbuje co jakiś czas je na neutrealnym terenie łączyć ale bez efektu. Zwykle kończy się to kolejnymi ranami. Po przedwczorajszej bójce jeden ma sporą ranę łapki w okolicy pachwiny i teraz martwię się bo łapkę caly czas podwija a w stosunku do mnie również stał się trochę bardziej nieufny i agresywny.
Czy jest sens dalej je męczyć i narażać na kolejne stresy oraz rany? Może macie inny pomysł co zrobić?Weterynarz twierdzi ze probowac do skutku a krew w takich wypadkach musi się polać... nie wiem czy chce jednak na to patrzeć i znowu widzieć jak się męczą.