Przepraszam, że trochę odkopuję temat, ale czy ta cała historia nie jest jakimś "fejkiem"? Bo trudno mi uwierzyć, że idąc sobie na spacer można zauważyć jak ktoś wyprowadza na luzie świnki (pomijam że to raczej niecodzienna sprawa, żeby ktoś wyprowadzał świnki, gdzie indziej niż swój ogródek/podwórko, pomijam zagrożenia dla tych świnek jak psy, koty itp. i itd.) i od razu naskakuje na nią z pięściami, po czym ktoś bierze taką bitą świnkę, jak gdyby nigdy nic do domu, bez sprzeciwu właściciela/opiekuna. No trochę historia grubymi nićmi szyta, no ale ok.
Co do bitej świnki... potrzeba czasu, można trochę traktować jak takie, które miały swoje przygody w laboratoriach.
Już gdzieś napisałem skrócone rady, na taką okazję:
1. Nie denerwować się, że nie wychodzi/że nie chce na ręce, nie wykonywać gwałtownych ruchów. Być cierpliwym i czekać, to się opłaci.
2. Niech się do Ciebie przyzwyczai. Dać klatkę w miejscu, gdzie przebywasz najczęściej albo w pokoju, gdzie najczęściej są ludzie. Niech przyzwyczai się do Twojego głosu, to że nie chce zrobić jej krzywdy, a pomóc.
3. Częstuj jedzeniem, od czasu do czasu, smakołykami. Niech połączy, że Twój widok to przyjemność, jakieś jedzonko, coś miłego. Zobaczysz, że czasami się przyzwyczai i pomalutku, zacznie nawet sama jeść z ręki.
4. Raczej unikałem w klatce czegoś takiego jak domek, gdzie mogłaby się schować. Miałem przez pierwszy okres i to nie zdawało rezultatów. Najlepiej mieć taki hamak z frędzelkami. Ma dodatkowe miejsce do skakania i spania, a na dole ma odgrodzoną swoją strefę przez frędzle i może się czuć bezpiecznie. Jak to zastosowałem, oswajania trwało krócej.
5. Jak już jest na ręce, to delikatnie głaskać, mówić powoli, dać smakołyk, aby ponownie, siedzenie na rękach skojarzyła z czymś przyjemnym i fajnym.
To tak w telegraficznym skrócie