Witam.
Razem z żoną jesteśmy posiadaczami dwóch świnek morskich. Ale od początku.
Ponad rok temu kupiliśmy Zoje, Zoja od początku miała zadziorny charakterek i gdy już była oswojona potrafiła nas dziubnąć czy kopnąć kiedy już było nie tak jak ona chciała. Była samotna dlatego po niecałym roku postanowiliśmy kupić jej towarzyszkę Zarę, w czasie zakupu miała miesiąc. Zaznaczam obie świnki pochodzą od lokalnych hodowców.
Przebieg łączenia był spokojny, neutralny teren, dużo siana, potem jedzenia, świnki sie ganiały, obwąchiwały a nawet razem spały. Potem przyszedł czas na klatke. No i było względnie spokojnie. Po dziś dzień Zoja małą Zare potrafi dziubnąć, przeganiać, nie lecą przy tym tumany futra ani nie dochodzi do gryzienia i nie pojawiają się rany. Zara jako ta mniejsza często wydaje się jakby była sterroryzowana i leży samotnie w hamaku ( posiadamy dwa dla każdej ). Mimo wszystko po chwili jej przejdzie i dalej gania za Zoją, w która jest wpatrzona. Klatke mają ciągle otwartą na pokój kiedy jesteśmy w domu i gdy tylko Zoja wybiega mała leci za nią od razu. Czasami obie wąchają się po kuperkach, ganiają, wygłupiają i wspólnie popcornują a potem nagle Zoja dziubnie, że Zara w piskach ucieka. Tak jak pisałem wcześniej wyżej nie ma przy tym rozlewy krwi ani nie leci futro. Klatka dla obu to 120cm/60cm więc stosunkowo bardzo dużo miejsca mają, takie rady znalazłem w internecie.
Moje pytanie brzmi, czy to normalne, czy proces docierania jeszcze trwa? Świnki mają wszystko czego potrzebują poprzez miejsca do chowania się, zabawy po naszą codzienną uwagę. Traktujemy je jak nasze małe dzieci i nazywamy dziewczynami jakby były członkami rodziny.
Proszę o pomocne rady albo uspokojenie, że to jest normalne i nic się szczególnego nie dzieje.