Czy świnka zdziczała?
: 17 marca 2025, 15:30
Witam wszystkich miłośników kawii.
Prosiaka mamy od ok dwóch miesięcy. Został zakupiony w sklepie zoologicznym (mamy raczej nauczkę), po ok dwóch tygodniach od zakupu okazało się, że świnka ma grzybicę na uszku i jest przeziębiona. Dokładnie nie wiemy, w jakim jest wieku, waży ok 530 gram Udało nam się ją wyleczyć, codziennie dajemy jej Wit. C, jeszcze suple wzmacniające dane przez weta, wcześniej leki przeciwgrzybicze.
Z początku proces adaptacji w domu przebiegał pomyślnie, świniak dostał kilka dni "kwarantanny", potem socjalizacja i było wszystko oki. Jak dowiedzieliśmy się o chorobach, niestety musieliśmy go niemal że na siłę wyciągać z klatki, aby podać leki. Dopóki miał drewniany domek było ok, nie był "terytorialny", odkąd ma inny domek, dodatkowo tunel stał się bardzo "terytorialny" i ciężko jest go wyciągnąć na zewnątrz klatki. Doszło nawet do tego, że nie da się głaskać, i startuje z zębami, nie gryzie, bardziej łapie ząbkami palec pokazując dezaprobatę. Dzisiaj rano był bardzo płochliwy, nawet nie jadł przy paśniku, tylko zabierał jedzenie i uciekał do domu. Dodam, że tunelik dzisiaj na usnęłam z klatki tunelik. Prosiak nie chce się bawić, od 2-3 dni nie da się nawet pogłaskać. Ja wiem, że prosiaki lubią chillout, ale tutaj mam wrażenie, że behawioralnie coś się dzieje złego. Acha, i jak się go już uda złapać, to jest pisk, jakby mu się największa krzywda w życiu działa.
Klatkę ma 90/40. Będzie na dniach inna, wieksza klatka, 160x70.
Jak pomóc prośkowi wrócić do formy? Widząc, jak mały się zachowuje, to mam wrażenie, że socjalizację musi przejść od nowa...
Prosiaka mamy od ok dwóch miesięcy. Został zakupiony w sklepie zoologicznym (mamy raczej nauczkę), po ok dwóch tygodniach od zakupu okazało się, że świnka ma grzybicę na uszku i jest przeziębiona. Dokładnie nie wiemy, w jakim jest wieku, waży ok 530 gram Udało nam się ją wyleczyć, codziennie dajemy jej Wit. C, jeszcze suple wzmacniające dane przez weta, wcześniej leki przeciwgrzybicze.
Z początku proces adaptacji w domu przebiegał pomyślnie, świniak dostał kilka dni "kwarantanny", potem socjalizacja i było wszystko oki. Jak dowiedzieliśmy się o chorobach, niestety musieliśmy go niemal że na siłę wyciągać z klatki, aby podać leki. Dopóki miał drewniany domek było ok, nie był "terytorialny", odkąd ma inny domek, dodatkowo tunel stał się bardzo "terytorialny" i ciężko jest go wyciągnąć na zewnątrz klatki. Doszło nawet do tego, że nie da się głaskać, i startuje z zębami, nie gryzie, bardziej łapie ząbkami palec pokazując dezaprobatę. Dzisiaj rano był bardzo płochliwy, nawet nie jadł przy paśniku, tylko zabierał jedzenie i uciekał do domu. Dodam, że tunelik dzisiaj na usnęłam z klatki tunelik. Prosiak nie chce się bawić, od 2-3 dni nie da się nawet pogłaskać. Ja wiem, że prosiaki lubią chillout, ale tutaj mam wrażenie, że behawioralnie coś się dzieje złego. Acha, i jak się go już uda złapać, to jest pisk, jakby mu się największa krzywda w życiu działa.
Klatkę ma 90/40. Będzie na dniach inna, wieksza klatka, 160x70.
Jak pomóc prośkowi wrócić do formy? Widząc, jak mały się zachowuje, to mam wrażenie, że socjalizację musi przejść od nowa...