Zacznę od tego, że to samiec. Mam go już prawie miesiąc. Przez pierwsze 3-4 dni nie wyciągałem go z klatki, tylko głaskałem.
Później brałem na ręce, głaskałem i dawałem jakieś warzywo. Kilka razy puszczałem do zagrody. Jednak ze świnką dzieje się coś dziwnego...
I. Bardzo wybredna - w klatce od początku znajduje się siano i sucha karma. Dawałem marchewkę i sałatę które z chęcią prosiak wciągał. Jabłka, pietruszki, pomidora wcale nie rusza.
Pomyslałem, że póki nie ma śniegu warto byłoby dawać trawę. Tak robiłem. Teraz je tylko trawę i z duzą niechęcią i w ostateczności marchewkę i to też bardzo mało, sałaty już nie rusza... jedzenia domaga sie (przez pisk i bieganie po klatce) rano ok. 8, ok. 17, 19 i 23. Jak cokolwiek innego niż trawę wrzucę - nie je i dalej piszczy, jak tylko wrzuce trawę zabiera się do jedzenia i potem wyleguje się. Co poradzić na to? W zimie nie będę miał możliwości dawać trawy, a zamrożonej chyba nie ma sensu?
II. Prosiak siedzi cały czas w domku, wychodzi tylko aby popiszczeć że chce jeść, zjeść i napić się.
Gdy chcę go wziąć na ręce ucieka, biega po klatce. Gdy już go wezmę odwraca sie tak jakby chciał ugryźć.
Jak siedzi na rękach jest jakby oszołomiony, nie ruszą się. Po 10-15 minutach zaczyna sie wiercić i próbuje uciekać.
Jak siedzi na rękach i daję mu jedzenie, trochę zje, następnie próbuje uciekać. Jak tylko włożę goz tym samym jedzeniem do klatki zabiera się do posiłku.
Gdy wypuszczam go do zagrody biega po niej, czasem popiskuje i próbuje sie schować w kącie..
Jak tu taką bestię oswoić? Co robić po kolei?
Mam nadzieję że pomożecie...