mam swiniaka od tygodnia, ma dwa miesiące i jest prześliczny
na pierwszy rzut oka wydaje się, że już całkowicie się już zadomowił,
je z wyciągniętej ręki, wchodzi na rękę, nie ucieka gdy ją zabieram;
wyciaga się doi głaskania;
wesoło bryka po klatce,
"grucha" i cicho popiskuje, gdy mam go na rękach i głaszcze,
ale...
*gdy podchodzę do klatki często w popłochu ucieka do domu,
*nie ma mowy by wyciągnąc go z klatki - ewentualnie z domku, no moze czasami zwabiony smakołykiem,
*czasami gdy mam go na rękach bardzo delikatnie mnie podgryza, własciwie 'muska' ząbkami, to nie boli, ale zastanawiam się czy to dobry znak i co to oznacza;
*ma stosunkowo małą klatkę, więc staram się go wypuszczac by sobie pochodził, ale on przerazony stoi w miejscu...
NIe wiem co o tym myslec, czy to normalny proces oswajania?
Czy to zależy od charakteru świnki, nastroju?
Miłośnicy, help!