Z moją świnką też było ciężko jeżeli chodzi o oswajanie. Wcześniej była trzymana ewidentnie w złych warunkach, ponieważ miała świerzbowca, pogryzione uszy i jak później się okazało była w ciąży. Zaczęłyśmy więc od leczenia świerzbowca i czekania na Maluchy

W tym czasie starałam się nie brać jej na siłe z klatki, głaskałam ją po głowie, dawałam z ręki smakołyki (w jej przypadku akurat pietruszkę, sałatę) i jakoś się udało. Tylko nie licz, że świnka od razu będzie jadła z Twojej ręki. U mnie pierwszy raz wzięła cokolwiek po koło 3-4 miesiącach. Tak to trzymałam cierpliwie rękę, ale jak widziałam że stoi nieruchomo to kładłam jej do miseczki, lekko głaskałam po głowie i odchodziłam. Ona przeważnie wtedy podchodzila i zjadała z miski. Co prawda dalej jest płochliwa i jak ktoś wchodzi do pokoju to się chowa, dopiero później trochę się wysuwa i patrzy kto przyszedł. Jeżeli widzi, że to ja to wychodzi, natomiast pozostałych domowników którzy rzadko się nią zajmują dalej się boi i pewnie tak już zostanie. Moją Mikę mam od połowy stycznia i jesteśmy na takim etapie, że nie boi się przy mnie jeść, biegać po klatce, je mi z ręki i daje się głaskać tzn. widać że sprawia jej to przyjemność, bo nie stoi nieruchomo ani nie ucieka. Natomiast nadal nie lubi siedzieć za długo na rękach.
Mam nadzieję, że mój opis trochę Ci naświetlił sytuację jak może to wyglądać

Świnka wreszcie ma normalny dom, a nie "przechowalnie". Niestety trwa to długo w przypadku świnek, które doznały jakiejś krzywdy od ludzi ale moim zdaniem warto!