
Mam świnkę (samiczkę) od około 3 tygodni. Na samym początku przeważnie sprawiała wrażenie martwego zwierzęcia, ale nie zwracałem na to uwagi jak to na początku.. Ale teraz jest dosyć dziwna... Np. jak piszę teraz na klawiaturze to siedzi przestraszona w domku i grucha, gdy tylko usłyszy stukot pisania. Potrafi być na prawdę fajna, chodzić sobie po mnie, wąchać, podgryzać i piszczeć z zadowolenia. Gdy ma dostać sianko to wrzeszczy na cały dom. Ale przeważnie gdy ją wezmę, to jest jak martwe zwierzę... To mnie jeszcze tak nie martwi, natomiast najgorsze jest to, że gdy jest w klatce, to wystarczy, że się ruszę, a ta natychmiast skacze i ucieka do domku wyrzucając przy tym trociny i inne rzeczy na zewnątrz, a sama już ze 2 razy się skaleczyła o krawędzie domku. To strasznie denerwujące... To wieczne gruchanie na każdy usłyszany głośniejszy dźwięk też. Moje pytanie jest takie, czy mogę zabrać jej ten domek? Jak to wpłynie na jej oswajanie? Czy nie chowając się na każdy szelest i ruch zauważy, że nic jej nie grozi i szybciej się oswoi, czy przeciwnie - będzie jeszcze bardziej dzika? Czasami próbuję być delikatny i ostrożny, podchodzić do niej jak do "najpłochliwiejszego" stworzenia na świecie, ale coraz częściej już puszczają mi nerwy i po prostu nie dotykam jej i mam gdzieś to, że rzuca się po tej klatce jak chora psychicznie gdy coś usłyszy.. Macie może jakieś zdanie w tym temacie? Co zrobić z domkiem?
Kuba