To będzie długi post, bo nie chcę pominąć żadnej informacji, która może być istotna; która mogła mieć wpływ na osobowość mojej świnki. Myślę, że ktoś z dużą wiedzą i chęcią pomocy przeczyta.
Pepper urodziła się 20 X 2013 r. Miała jeszcze dwójkę rodzeństwa, a ja zabrałam ją w wieku dokładnie 4 tygodni. Zawsze spędzałam z nią prawie cały dzień. Pracując zdalnie oraz dorywczo na mały kawałek etatu, rzadko wychodziłam na dłużej niż zakupy czy kino. Wiosną zaczęłam myśleć o świnkowym towarzystwie dla Pepper, żeby nie była sama, kiedy podejmę pracę na pełny etat gdzieś w siedzibie firmy a nie przed kompem. Tym bardziej, że chciałam obserwować zachowanie, wspólny czas i zabawy dwóch świnek.
Świneczka rosła zdrowo, dobrze karmiona, ładnie przybierała na wadze, miała dowolną ilość ruchu, a 22 Lipca przeszła kastrację dla zabezpieczenia jej przed chorobami świnkowego układu rozrodczego.
Korzystając z tego, nie musiałam ograniczać się do jednej płci przy wyborze towarzystwa. Gdy zobaczyłam zdjęcia Tony’ego (tak go później ja nazwałam), pierwsze moje słowo to było: ‘piękny’. Był to 3-letni peruwianek z hodowli Cavia Esperanza, który przechodził na emeryturkę. Wprawdzie miał cenę 100 zł, ale właścicielka nawet sama postanowiła, że będzie za darmo, bo spodobały jej się warunki i damskie towarzystwo. Po ustaleniu odbioru i odczekaniu aż Pepper trochę dojdzie do siebie po zabiegu, 28 Lipca przywiozłam Tony’ego.
I tu zaczyna się robić dziwnie. Naturalnie, miałam świadomość tego, że świnki potrzebują trochę czasu na zaprzyjaźnienie się, ale nigdy nie widziałam między nimi scen, które znam z Waszych zdjęć czy filmików na YT. Pepper szczególnie lubiła wkładać nos w jego futro, zwłaszczy przy szyi, i podcięła go trochę ząbkami, zwariowana fryzjerka. I to tyle, jeśli chodzi o bliskość. Rzadko spali razem w domku; Pepper przeprowadziła się przed domek, a gdy siedziała w domku i on do niego wchodził, ona wybiegała. Zdarzało się, że próbowała go ‘dziabnąć’, tzn. wysuwała szybko nosek (chyba właśnie z kłapnięciem) do niego, taki jakby świnkowy atak. Poza tymi akcjami, nie było ani wojny, ani też miłości, była obojętność.
Tony, niestety, był chory. Od 6 - 8 miesięcy miał wahania wagi, które poprzednia właścicielka brała za grymaszenie przy jedzeniu i brak apetytu. Gdy go wzięłam na ręce, czuć było kostki. Coś strasznego. Nie wiedziałam, że świnka może być taka w dotyku. Szczególnie, że Pepper to ładna kluseczka. Po przyjeździe do nas zabrałam go do naszej świetnej przychodni i wkrótce okazało się, że miał kamienie na woreczku żółciowym. Pomimo pomyślnego leczenia, w ciągu jednego dnia stracił całkowicie apetyt i, pomimo dokarmiania, odszedł na krótko przed planowaną wizytą, 10 X 2014.
Pepper zawsze była silną świnką. Fizycznie i psychicznie. Upartą, odważną i zdecydowanie dominującą. Ale czy należy do tych wyjątków, które wolą być same? Ona zdawała się wcale nie przejąć jego odejściem. Czytałam opisy świnek, które po stracie swoich towarzyszy były naprawdę smutne, osowiałe, chodziły i tak jakby szukały utraconej osoby. Zachowanie Pepper nie przypominało nic z tego. Czy po prostu zbyt krótko się znali? Nie zdążyła się przywiązać do niego? Może wyczuwała jego chorobę?
Próbowałam już coś wyszukać w necie na ten temat, ale najczęściej powtarzana jest informacja, że świnki samotniczki to osobniki chore. O nie, nie Pepper. Ma idealne zdrowie, cały czas ładnie rosła, miała robione badanie serduszka i krwi (do kastracji) i wyniki były b.dobre. Jest kontaktowa, żywiołowa, zwariowana, często łazi po pokoju (kiedy chce, bo ma zawsze otwarte), biega sama z siebie, ma dużo energii.
Ja już powoli się zbieram i niedługo mogę być gotowa duchowo i psychicznie na nową świnkę. Ale co z Pepper? Czy to na pewno dla niej dobre? Miał ktoś podobną sytuację lub wie coś więcej? Wszelkie wskazówki mile widziane. B.kocham moją Pepper i chcę, żeby była szczęśliwa. Niestety, w tym momencie nie mam pojęcia, co jest dla niej lepsze. Naprawdę jest mi już obojętne, czy będę mieć dwie bawiące się razem świnki czy samą Pepper, której jest dość dużo by wypełnić moje serce, byle było jak najlepiej dla niej.