Łączenie dwóch samców po przejściach
: 29 października 2015, 13:38
Witam serdecznie,
Postaram się opisać krótko historię moich prosiaczków i liczę na jakieś podpowiedzi co dalej robić
Trafiły do nas na początku sierpnia tego roku, trochę przypadkiem, ktoś ich po prostu nie chciał i wyszło tak, że znalazły u nas dom - początkowo miał być tymczasowy, ale zrobił się z tego pobyt stały.
Lucek i Gutek mają około 1.5 roku i z tego co mi wiadomo mieszkali jakiś czas w jednej klatce, zaraz po przyjeździe, klatka została wyczyszczona i świnki w strachu i panice razem w niej mieszkały.
Później zdarzył się mały wypadek - prosiaczki miały zostać wyjęte na sprzątanie - spanikowały, nie do końca miały na to ochotę i jeden z nich mnie ugryzł. Historia dla mnie bolesna, ale ja nie o tym.
Zaraz po ugryzieniu, wróciły z powrotem do klatki i kilka dni później zaczęły się w klatce walki. Zgrzytanie zębami, rzucanie się na siebie. Może nie do końca potrzebnie, ale w akcie paniki - jako świeżo upieczone właścicielki świnek, postanowiłyśmy je rozdzielić, żeby się trochę uspokoiły i połączyć ponownie.
Pierwsza próba na neutralnym terenie, przyniosła marne skutki - Gutek został pogryziony, miał dość dużą rankę, drapał ją i gryzł - wdała się lekka grzybica, więc mieszkały dalej oddzielnie - a Gutek się leczył.
Wczoraj przy kolejnej próbie - niby było lepiej - teren neutralny, chodziły, piszczały, jadły, trochę się ganiały i zgrzytały zębami, a na koniec zmęczone usiadły i był spokój, do momentu kiedy zostały włożone do nowej 140 cm klatki.
Całe wyposażenie nowiutkie, wymienione, żadnych zapachów, klatka prosto ze sklepu. Vetbed nowiutki, żaden po nim nie chodził.
Weszły do klatki i chwilę był spokój, a później walka. Trzymałam się dzielnie, żeby nie interweniować, jak się biły, taczały i zamieniały w wirującą kulkę. Chwilę później szły w dwa osobne kąty, leżały i rozpoczynały walkę od nowa.
W końcu po którymś z kolei razie zauważyłam, że Lucek ma naderwany kawałek skóry tuż przy oku i zakrwawione futerko. Położył się pod półką, bardzo ciężko oddychał, wydawał takie dziwne dźwięki, więc postanowiłam go wyjąć.
Oglądałam filmy z łączenia świnek - i w naszej sytuacji to nie wygląda tak, że one gruchają na siebie, naskakują czy lekko się podgryzają - to wygląda na bardzo agresywne, mocne ataki i po raz kolejny któryś z nich odczuwa fizyczne tego skutki. Po włożeniu do klatki takie ataki są średnio co 5-10 minut. Czyli atakują się, walczą, potem idą leżeć, a potem zaczynają od nowa.
Chcemy im jakoś pomóc, bo mieszkają w dwóch klatkach i nie chcemy żeby czuły się samotne, ale trochę się obawiam, że jakbym wyszła z domu i nie mogła zareagować w czas, mogłoby się to skończyć jeszcze gorzej.
Za wszelkie rady będę wdzięczna.
Lucek i Gutek też
Postaram się opisać krótko historię moich prosiaczków i liczę na jakieś podpowiedzi co dalej robić

Trafiły do nas na początku sierpnia tego roku, trochę przypadkiem, ktoś ich po prostu nie chciał i wyszło tak, że znalazły u nas dom - początkowo miał być tymczasowy, ale zrobił się z tego pobyt stały.
Lucek i Gutek mają około 1.5 roku i z tego co mi wiadomo mieszkali jakiś czas w jednej klatce, zaraz po przyjeździe, klatka została wyczyszczona i świnki w strachu i panice razem w niej mieszkały.
Później zdarzył się mały wypadek - prosiaczki miały zostać wyjęte na sprzątanie - spanikowały, nie do końca miały na to ochotę i jeden z nich mnie ugryzł. Historia dla mnie bolesna, ale ja nie o tym.
Zaraz po ugryzieniu, wróciły z powrotem do klatki i kilka dni później zaczęły się w klatce walki. Zgrzytanie zębami, rzucanie się na siebie. Może nie do końca potrzebnie, ale w akcie paniki - jako świeżo upieczone właścicielki świnek, postanowiłyśmy je rozdzielić, żeby się trochę uspokoiły i połączyć ponownie.
Pierwsza próba na neutralnym terenie, przyniosła marne skutki - Gutek został pogryziony, miał dość dużą rankę, drapał ją i gryzł - wdała się lekka grzybica, więc mieszkały dalej oddzielnie - a Gutek się leczył.
Wczoraj przy kolejnej próbie - niby było lepiej - teren neutralny, chodziły, piszczały, jadły, trochę się ganiały i zgrzytały zębami, a na koniec zmęczone usiadły i był spokój, do momentu kiedy zostały włożone do nowej 140 cm klatki.
Całe wyposażenie nowiutkie, wymienione, żadnych zapachów, klatka prosto ze sklepu. Vetbed nowiutki, żaden po nim nie chodził.
Weszły do klatki i chwilę był spokój, a później walka. Trzymałam się dzielnie, żeby nie interweniować, jak się biły, taczały i zamieniały w wirującą kulkę. Chwilę później szły w dwa osobne kąty, leżały i rozpoczynały walkę od nowa.
W końcu po którymś z kolei razie zauważyłam, że Lucek ma naderwany kawałek skóry tuż przy oku i zakrwawione futerko. Położył się pod półką, bardzo ciężko oddychał, wydawał takie dziwne dźwięki, więc postanowiłam go wyjąć.
Oglądałam filmy z łączenia świnek - i w naszej sytuacji to nie wygląda tak, że one gruchają na siebie, naskakują czy lekko się podgryzają - to wygląda na bardzo agresywne, mocne ataki i po raz kolejny któryś z nich odczuwa fizyczne tego skutki. Po włożeniu do klatki takie ataki są średnio co 5-10 minut. Czyli atakują się, walczą, potem idą leżeć, a potem zaczynają od nowa.
Chcemy im jakoś pomóc, bo mieszkają w dwóch klatkach i nie chcemy żeby czuły się samotne, ale trochę się obawiam, że jakbym wyszła z domu i nie mogła zareagować w czas, mogłoby się to skończyć jeszcze gorzej.
Za wszelkie rady będę wdzięczna.
Lucek i Gutek też
