Witam, ponad tydzień temu kupiłam świnkę - Lucka. Jest dość strachliwy. O ile do mojego towarzystwa zdążył się już przyzwyczaić, tak z przebywaniem poza klatką nadal jest problem. Świnka w dzień jest mało aktywna (śpi zakopany w sianie i od czasu do czasu coś przekąsi), dopiero wieczorem się ożywia (wtedy najchętniej bryka po klatce). Gdy biorę go na ręce, to zastyga w bezruchu przerażony. Przestaje się bać dopiero wtedy, gdy wejdzie mi na ramię i schowa się pośród moich włosów. Tak samo jest z wypuszczaniem go na przygotowany wybieg; stoi w jednym miejscu, jest wystraszony. Gdy widzi mnie w pobliżu, od razu do mnie ucieka i albo się do mnie tuli, albo (jak ma możliwość) próbuje się na mnie wspiąć.
Podejrzewam, że może to być spowodowane tym, że w zoologicznym przebywał w dość wbudowanej pod półkę klatce, przez co panował tam lekki półmrok i kontakt z otoczeniem był ograniczony.
I teraz moje pytanie: jak oswajać świnkę tak, by pomału przyzwyczaiła się do otwartej przestrzeni? Wolałabym żeby Lucek pobiegał sobie na wybiegu, niż wiecznie siedział w klatce