Zrulonikowana koldra od strony sciany, aby nie ciagnal chlod, a ja sama bym sie polozyla od strony podlogi, by nie spadl- proste, sytuacja z zycia wzieta, widzac ze tak wlasnie robilam z corka i mlodszym bratem, zastanawia mnie tylko wybor wieku- dlaczego akurat 5-letnie dziecko? przeciez wiadomo jest, ze pieciolatki spia juz same, napisz roczne, kilkumiesieczny czy raczej kilkutygodniowy niemowlak, bo to wlasnie takie swinki ci pospadaly/ zeskakiwaly.
Jak widzisz ja na twoje odpowiedzialam, ty na moje juz raczej nie- pewnie dlatego, poniewaz mozliwa odpowiedz jest tylko jedna, chociaz z toba to cholera wie...
Dobra, koniec zartow- chcialabym ci wytlumaczyc dlaczego twoj wpis tak mnie zbulwersowal i skad sie bierze moja rozdrazniona postawa: jestes aktywna Forumowiczka od miesiecy, przez ten czas przewinelo sie przez Forum mase watkow swiniakow z urazami po podobnych upadkach spowodowanych zazwyczaj z winy wlascicieli, prosiakow ktore po tych sytuacjach pozostaja albo kalekie do konca zycia albo umieraja w ciezkich meczarniach z winy obrazen. Pamietasz moze watek Ulfhildr opowiadajacy o mlodej, tyle co kupionej swince, ktora prawdopodobnie spadla sprzedajacej, a ta zapakowala bez ceregieli kaleka swinke i poslala dalej..? Takie byly nasze podejrzenia, ktore potwierdzila sekcja zwlok i opinia weterynarza- czesc ledzwiowa calkowicie odlaczona od reszty kregoslupa. Czytajac tekst, w ktorym bezproblemowo piszesz, ze tobie rowniez mlode pospadaly automatycznie pomyslalam o sytuacji Ulfhildr- nie ma zadnej roznicy, jest tylko maly procent szczescia: niewiadomo z jakiej wysokosci spadla tamta swinka, choc ty otwarcie piszesz o 75cm.... zalamac sie mozna... wlasnie dlatego uzylam tekstu "zadufana w sobie".
Moja obawa wynika stad, ze na Forum codziennie wchodza nowe, mlode osoby ktore szukaja rzetelnych i rozsadnych informacji- przeczyta jeden z drugim taki tekst, gdzie praktycznie insynuujesz, ze swinki sa do skakania z absurdalnych wysokosci stworzone i postanowia zrobic to samo, po czym po kilku dniach zaloza nowy watek pt."pomocy, swinka jest sparalizowana"- malo takich bylo..?
Nie podwazaj tej opini- to nie jest temat do dyskusji, poniewaz chodzi o zycie tych zwierzat.
Mozesz zakwestionowac tematy jak sciolka, zywienie, pielegnacja itd ale nigdy, przenigdy sytuacje potencjalnie smiertelne.
Przytaczanie takich przykladow jak "w klatce tez moga sobie krzywde zrobic" jest nawet nie na miejscu- nie ma porownania pomiedzy jednym, a drugim: w klatce co najwyzej moga sobie poskakac z wysokosci 20cm, a nie prawie metra. Nawet kiedys sie juz trafil taki watek, w ktorym swiniak prawdopodobnie skoczyl z domku i zwichnal lapke w stawie- jak slusznie Galaxy zauwazyla, czy nie wystarczy juz tych nieplanowanych wypadkow..? czy naprawde jest sens narazania ich zycia, by po kolejnym metrowym skoku sie juz nie podniosly..?
Nikt nie podwaza inteligencji swinek morskich, bo kazdy opiekun o tym wie- nie tylko wszedzie to pisze, ze sa najinteligetniejszymi gryzoniami, ale rowniez uczy nas tego codzienne przebywanie z nimi i ich obserwacja. Kazdy z nas ma takiego swinskiego cwaniaczka- u mnie jest to Gacek, u Tami pewnie Rudzielec, a u Galaxy zaloze sie, ze Pepper.
Wszystkie moje wieprze maja nieslychanie rozwiniety zmysl kombinowania- za kazdym razem powtarzam, zeby swinie wypuszczac jak najdluzej na mieszkanie by poprzez eksploracje stawaly sie ufniejsze i bystrzejsze, ale nie ma potrzeby pozwalania im na skoki wysokosciowe, wystarczy tor przeszkod: Gacek ostatnio dostal mi sie za meble w kuchni przez szczeline zakryta 40cm ksiazka..! przeskoczyla menda jak na trampolinie, dlatego poniewaz mial odbicie od podlogi dzieki zajeczym udkom, ale gdyby chcial juz zeskoczyc z takiej wysokosci to na bank jako minimum, by stracil zeby- przednie lapki nie sa stworzone do odbierania takiej sily i ciezaru. Pusia wyskoczyla z klatki przez otwarcie gorne- klatka wysoka na 35cm, ale na dol cwaniara juz sobie pomogla pluszakiem, ktory lezal pod klatka- widzialam jak sie waha i przymierza do ostroznego zejscia, a pluszak na tyle wysoki ze miala do zeskoczenia moze z 10cm, po czym spokojne zejscie po misku.
Ty chcesz po prostu przekonac wszystkich do slusznosci swojej tezy, choc podswiadomie wiesz, ze popelnilas gafe- takie jest moje zdanie, podejrzewam ze za chwile wysnujesz mi litanie na ten temat
Nikt nie kaze swin zamykac w klatkach, puszczac na pusty "plaski" pokoj, ale zapewniac im taki rodzaj rozrywki i wolnosci, aby nie zagrazalo ich zyciu. Ja robie tor przeszkod, wystawiam miski roznej wielkosci, robie labirynty z ksiazek i czego tylko mi sie nawinie pod reke- chca to przejda pomiedzy nimi rozpychajac sie glowami, a jesli nie to przeskocza- moje uwielbiaja sie wdrapywac na takie miski, a z zadowolenia wariarty wywijaja glowkami, jakby co najmniej Mont Everest zdobyly. Maja do eksploracji i zabawy cale mieszkanie, dla nich nawet przeszkoda pod postacia dywanu jest zabawa- przynajmniej dla moich, ktore nie przejda po nim, ale beda sie probowaly wcisnac pod spod. Szkudza, laza gdzie chca, wchodza do polek, zabawek, w pranie- wszystko ma jakas tam minimalna wysokosc, ale w granicach rozsadku. Ostatnio moje przylapalam kiedy dorwaly rekaw jakiegos swetra (tyle co wypranego) zwisajacy z krzesla, tak dlugo ciagly, az spadlo na dol- no pelna frajda, Pusia z miejsca sie zakopala w srodku, a Kluska nalala. Sweter poszedl do ponownego prania. Gacek odkopal mi od sciany listwe zakrywajaca kable, bo mu sie nie podobalo, ze postanowilam ukrocic mu radochy w podgryzaniu- tak dlugo podkopywal przednimi lapkami i ciagnal zebami, az oderwal- dla niego frajda, dla mnie czarna rozpacz. Dziewczyny zrobily podobna rzecz z ogrodzeniem zamontowanym pod lozkiem, bo tam rowniez byl kontakt i kable- drewniane deski pozyly moze z miesiac, bo tak dlugo szarpaly i podgryzaly, az wywazyly jedna deske, a w drugiej wyzarly polokrag- dla mnie to jest synonimem wolnosci i swinskiej zabawy, taka maja nature i dobrze sie bawia bez zeskakiwania z takich wysokosci jak twoje.