ech... kg cukru ważył 1010g z opakowaniem, więc z wagą chyba OK... Kazia ważyłam dwa razy... i tylko się zastanawiam ile on mógł ważyć jak do nas tydzień temu przyszedł... no i na wszelki wypadek będę go ważyła choćby co dzień, byle chłopiec jadł, rósł i był zdrowy. A przy okazji mamy chorobę rodziną; kto nie przejdzie obok to zerka co "szczurzątko robi", rozliczają mnie z witaminki, jedzonka i smarowanka, dziadek dał zapasik marchewek z działki, dzieci same noszą mleczyk i koniczynę jak wracają ze szkoły - z dala od ulicy, mąż kroi warzywka w plastry, a psisko czuwa przy klatce

Czy Kaziu je normalnie? Nie wiem ile powinien, ale dokładamy do misek jak tylko czegoś ubędzie. W zasadzie on ciągle mieli paszczą o ile akurat nie śpi. W ciągu dnia to tak: spora garść zielska, ok 0,5cm grubości plaster ogórka - lubi, choć do wczoraj wolał buraczka,- ćwiartkę małego buraczka, 1/4 normalnej wielkości jabłka -nie takie wielkie jak z marketu, 1 gałązka natki pietruszki i koperku, plaster brzoskwini-dzisiaj nie ruszony, i co najmniej połowa malutkiej marchewki. Karma w misce jest (taka z ziołami, bez zbóż, w białym opakowaniu, nie zwróciłam uwagi na nazwę, ale ponoć dobra), tylko nie widzę by jej ubywało... no i siano oczywiście i ziółka suszone, do oporu.
Na jutro chcę wprowadzić melona i/lub arbuza. Nie chciałam dawać wszystkiego od razu, bo mały chyba nie znał smaku warzyw i owoców. To trochę jak z małym dzieckiem (pomyślałam, że lepiej powoli dawać nowe smaki i patrzeć co będzie).
Widziałam dzisiaj, że kręcił się koło poidełka, wąchał, no, ale nie pił.
Za to siusia w jedno miejsce

Jeśli chodzi o białaska, to już jestem w kontakcie z opiekunką, p Joanną. Przemiła osoba, poradziła co i jak , no i ustaliłyśmy, że jak tylko z Kazia grzyb odejdzie, tak na amen, to wizyta przedadopcyjna i jedziemy po białaska (jest ponad pół raza cięższy i o co najmniej tydzień młodszy, jeśli założyć, że data urodzenia Kazia nie jest wyssana z palca).
Aha, no i zrobiłam Kaziowi hamak, z chusty córek, choć on ma ją za schronienie a'la norka i ani myśli się wylegiwać na niej. Klatka (120) jutro do odbioru i fajną matę łazienkową (mamy pelet jako podkład, ja mam astmę) wynalazłam, żeby się Kaziowi wygodniej chodziło i łapek nie pokaleczył.