Potwierdzam - kolega powinien złagodzić takie ciągłe wymuszanie jedzenia i wołanie/kwiczenie do człowieka. Jeden z moich prosiaków tragicznym zbiegiem okoliczności został sam i był sam przez cały miesiąc (do czasu adoptowania mu nowego kolegi). Przez ten czas bardzo dawał o sobie znać - ciągle wołał o jedzenie i biegał za człowiekiem, żeby dostać smakołyki, zrobił się dużo bardziej "miziasty", domagał się uwagi (kwiczał nawet kiedy jeszcze miał pełno jedzenia). Jak szykowałam posiłek, to stał już przy wejściu do kuchni, na krawędzi dywanu, nadzorował pracę i czekał. Od zeszłej soboty ma kolegę i od razu widać zmianę zachowania. Na jedzenie, owszem, nadal niecierpliwie czekają, ale już w klatce, a nie na progu kuchni
Kwiki do człowieka zostały zastąpione międzyświnkowym gadaniem, nie biega za nami, tylko z nowym kumplem, głaskania też się (w tym przypadku - niestety) już nie domaga (nawet wręcz przeciwnie - wygląda jakby świnkowa duma wtedy cierpiała
), mniej wymusza smakołyki (wcześniejsze "wymuszanie" polegało na podchodzeniu do człowieka i stawaniu na dwóch łapkach albo wspinaniu się na kolana). Polecam! Oswajanie również z pewnością bedzie łatwiejsze we dwójkę, szczególnie jeżeli drugi prosiak byłby bardziej odważny