Postautor: czikuczikulinka » 24 marca 2015, 9:07
hej. mam pewną zagwozdkę dotyczącą mojego prośka. Mam już go prawie rok (1,5 roku samczyk) i zauważyłam, że on nienawidzi być na dworze. Za każdym razem jak była pora ciepła (maj-wrzesień) i próbowałam wypuścić prośka na wybieg na ogródek (oczywiście ogrodzony kratkami) to wpadał w jakiś szał! Rzucał się na pręty, gryzł je, piszczał bardzo wysokimi tonami i się cały trząsł. Wybieg zawsze był ustawiony tak, że trochę w cieniu i trochę w słońcu, domek drewniany też mu tam zawsze kładłam, żeby miał się gdzie schować. Niestety nigdy więcej niż 5 minut tam nie był bo się bałam, że tym rzucaniem na pręty coś sobie zrobi. Jak brałam go na ręce momentalnie się wtulał i przestawał trząść (nie jest typowym pieszczochem i jak nie musi to nie lubi być brany na ręce) W mieszkaniu nie ma z nim żadnego problemu; ma otwartą klatkę 24/7, w sumie to tylko w niej siusia, je i pije a tak to leży, śpi i fika po całym pokoju. Chciałabym żeby w okresie letnim spędził trochę czasu na świeżym powietrzu biegając na trawce. Macie może jakąś diagnozę/pomysł?
Może to nie jest istotne ale adoptowałam go z rodziny gdzie była 3 małych dzieci - mniejsza o to. Generalnie jest dość płochliwy i podchodzi z dystansem do innych ludzi - tylko do mnie biegnie jak szalony, prawie na połamanie karku. Jak go odbierałam, pamiętam, że właścicielka mówiła, że często go stawiała (z klatką) na balkonie w bloku na kilka godzin jak była pogoda. Jego klatka u niej nie miała żadnego schronienia, tylko miskę z wodą, sianko luzem i poidło. Czy jest taka możliwość, że on po prostu się zraził do bycia na dworze? Mieliście może podobne doświadczenia z adoptowanymi świnkami?